Intencją Księgi Gości jest wyrażenie szacunku dla Ireny Jarockiej, upamiętnienie zarówno jej dorobku artystycznego jak i osobowości artystki. Osoby pragnące zamieścić swoje wspomnienia związane z artystką, wypowiedzieć się na temat portalu lub wyrazić szacunek dla Ireny Jarockiej za całokształt jej dorobku, prosimy o przesłanie tekstu na: Jarocka@gmail.com.
Uzupełniamy stale materiały z życia Ireny na portalu IrenaJarocka.pl.
Brakujące materiały lub korekty prosimy o przesyłanie na Jarocka@gmail.com
1 lutego 2012 21:16 | Lidka C
Niedziela z...Ireną Jarocką! TVP Kultura, 5 lutego
Szperałam teraz w internecie i przypadkiem wpadłam na inf.,ze w najbliższą niedziele - 5 lutego w TVP Kultura Filip Łobodziński poprowadzi program "Niedziela z ...Ireną Jarocką'! N astronach TV podają, ze ma byc Ochmann, ale moze nastąpiła zamiana!
W tygodniku katolickim "Niedziela' jest... wywiad z Pania Irenką! Tak! Wywiad! (info od koleżanki)
Jak to Wisława Szyborska też????? A tak wszyscy od kilku lat cieszyli się na ten 2012 rok...No to go mamy...
W tygodniku katolickim "Niedziela' jest... wywiad z Pania Irenką! Tak! Wywiad! (info od koleżanki)
Jak to Wisława Szyborska też????? A tak wszyscy od kilku lat cieszyli się na ten 2012 rok...No to go mamy...
1 lutego 2012 21:08 | MM
Jejku, co się dzieje..Wisława Szymborska zmarła...świat się kończy
1 lutego 2012 21:05 | Dzidek
Moje refleksje
Panie Michale, jestem pod wrażeniem i podziwiam Waszą głęboką wiarę, miłość i pokorę wobec życia i śmierci. Cały czas uczyłem się od Ireny – teraz uczę się od Pana. Oboje z żoną chcielibyśmy osiągnąć podobny poziom miłości. Jesteśmy już razem ponad dwadzieścia lat, ale ciągle się uczymy.
Idąc za wskazaniami Ireny staram się nie żałować tego, czego nie zrobiłem, czego nie zrealizowałem. Staram się myśleć i cieszyć się z tego, co było piękne i pozytywne.
Cieszę się więc i bardzo jestem wdzięczny losowi, że dane mi było poznać bliżej Irenę Jarocką, nie tylko jako cudowną piosenkarkę, ale również jako pięknego człowieka. Cieszę się, że zostały mi wspomnienia nie tylko piosenek i koncertów, ale również licznych rozmów, spotkań czy maili. To wszystko bardzo wzbogaciło mnie i moje życie.
Artur wspomniał o zdjęciach z Ireną. Ja też odkryłem, że mam tych zdjęć bardzo mało i to tylko dzięki innym osobom, które pomyślały o mnie - dziękuję. Zawsze delektowałem się chwilą, możliwością bycia z Ireną, a o zdjęciach nie myślałem. Przecież miało być jeszcze tyle okazji.
Staram się jednak nie żałować, że tych zdjęć jest tak mało, ale cieszyć się bardzo cenną pamiątką, jaką jest zapis video mojego duetu z Ireną, który był niespodzianką w dniu Jej urodzin. Irenka wyrźnie ucieszyła się z niespodzianki i nie przeszkadzało Jej nawet to, że przyszło Jej śpiewać z osobą zupełnie do tego nienadającą się. Ot, cała Irena. Basiu, jeszcze raz Ci dziękuję za ten pomysł, sam bym się nigdy nie odważył.
Jestem również wdzięczny losowi, że mogłem, poprzez ponad trzyletnie prowadzenie strony, choć w minimalny sposób odwdzięczyć się Irence za tę miłość daną mi.
Nie wszystko jednak mi się udaje. Wiem, że Irenka nie chciałaby, żeby wspomnienia o Niej były powiązane ze smutkiem, ale ja jeszcze nie potrafię inaczej. Tęsknie za głosem Irenki, ale nie potrafię jeszcze spokojnie słuchać Jej piosenek. Są momenty uspokojenia, ale są też momenty, kiedy ogarnia mnie ten porażający smutek. Nie potrafię jeszcze się z niego wyzwolić, ale Irenka na pewno to zrozumie.
Idąc za wskazaniami Ireny staram się nie żałować tego, czego nie zrobiłem, czego nie zrealizowałem. Staram się myśleć i cieszyć się z tego, co było piękne i pozytywne.
Cieszę się więc i bardzo jestem wdzięczny losowi, że dane mi było poznać bliżej Irenę Jarocką, nie tylko jako cudowną piosenkarkę, ale również jako pięknego człowieka. Cieszę się, że zostały mi wspomnienia nie tylko piosenek i koncertów, ale również licznych rozmów, spotkań czy maili. To wszystko bardzo wzbogaciło mnie i moje życie.
Artur wspomniał o zdjęciach z Ireną. Ja też odkryłem, że mam tych zdjęć bardzo mało i to tylko dzięki innym osobom, które pomyślały o mnie - dziękuję. Zawsze delektowałem się chwilą, możliwością bycia z Ireną, a o zdjęciach nie myślałem. Przecież miało być jeszcze tyle okazji.
Staram się jednak nie żałować, że tych zdjęć jest tak mało, ale cieszyć się bardzo cenną pamiątką, jaką jest zapis video mojego duetu z Ireną, który był niespodzianką w dniu Jej urodzin. Irenka wyrźnie ucieszyła się z niespodzianki i nie przeszkadzało Jej nawet to, że przyszło Jej śpiewać z osobą zupełnie do tego nienadającą się. Ot, cała Irena. Basiu, jeszcze raz Ci dziękuję za ten pomysł, sam bym się nigdy nie odważył.
Jestem również wdzięczny losowi, że mogłem, poprzez ponad trzyletnie prowadzenie strony, choć w minimalny sposób odwdzięczyć się Irence za tę miłość daną mi.
Nie wszystko jednak mi się udaje. Wiem, że Irenka nie chciałaby, żeby wspomnienia o Niej były powiązane ze smutkiem, ale ja jeszcze nie potrafię inaczej. Tęsknie za głosem Irenki, ale nie potrafię jeszcze spokojnie słuchać Jej piosenek. Są momenty uspokojenia, ale są też momenty, kiedy ogarnia mnie ten porażający smutek. Nie potrafię jeszcze się z niego wyzwolić, ale Irenka na pewno to zrozumie.
1 lutego 2012 20:05 | Basia F
Pasja, Przygoda,Przyjaźń.
Jeden z najciekawszych i najpiękniejszych rozdziałów mojego życia, trwający bez mała 40lat, został zamknięty.
Odeszła zbyt wcześnie, w pełni sił twórczych. Nie zdążyła zrealizować wszystkich swoich marzeń i planów, zarówno tych prywatnych, jak i zawodowych.
Nie zdążyła nacieszyć się wnukiem, nie poznała synka swojej menadżer Agnieszki, którego oczekiwała z utęsknieniem.
Chociaż maluszek, który miał się urodzić w styczniu, przyszedł na świat w grudniu, to stan zdrowia Irenki nie pozwolił Jej, aby go zobaczyła. Miał jednak szczęście, bo Ciocia Irenka zdążyła jeszcze wybrać dla niego imię. Mały Nikodem, już wiosną tego roku miał ruszyć w pierwszą swoją trasę koncertową z mamą Agnieszką i Ciocią Irenką...
Chociaż jak powiedział ks. Jacek:..."sztafeta życia trwa"..., to żadne słowa, żadne sytuacje nie wypełnią pustki, która pozostała po Jej odejściu...
Jeden z najciekawszych i najpiękniejszych rozdziałów mojego życia, trwający bez mała 40lat, został zamknięty.
Odeszła zbyt wcześnie, w pełni sił twórczych. Nie zdążyła zrealizować wszystkich swoich marzeń i planów, zarówno tych prywatnych, jak i zawodowych.
Nie zdążyła nacieszyć się wnukiem, nie poznała synka swojej menadżer Agnieszki, którego oczekiwała z utęsknieniem.
Chociaż maluszek, który miał się urodzić w styczniu, przyszedł na świat w grudniu, to stan zdrowia Irenki nie pozwolił Jej, aby go zobaczyła. Miał jednak szczęście, bo Ciocia Irenka zdążyła jeszcze wybrać dla niego imię. Mały Nikodem, już wiosną tego roku miał ruszyć w pierwszą swoją trasę koncertową z mamą Agnieszką i Ciocią Irenką...
Chociaż jak powiedział ks. Jacek:..."sztafeta życia trwa"..., to żadne słowa, żadne sytuacje nie wypełnią pustki, która pozostała po Jej odejściu...
1 lutego 2012 20:00 | Maciek-Freiburg
W blasku swiec....
Panie Michale, Kochani wspoltowarzysze naszej fanskiej doli...
Zostalo tutaj napisane wiele pieknych slow, mysli jakze waznych w zyciu kazdego czlowieka. Ta atmosfera, wspolprzezywanie bardzo mi sie udzielilo rowniez i w pozytywnym tego slowa znaczeniu. W duchu przemyslane wpisy Pana Michala sa swoistym epitafium dla Ireny, odzwierciedleniem Jej / Panstwa filozofii zyciowej. Sa one wielkim ukojeniem dla naszych rozgoryczonych dusz. Takie wpisy dzialaja jak "srodek przeciwbolowy". Nie zawsze znosi on bol, ale choc troche lagodzi. Dziekuje pieknie za wszystkie cieple slowa...
Moja "podroz" w swiecie zaspiewanym przez Nasza Irene rowniez przechodzila rozne fazy. Wiadomo, zaczelo sie od piosenek, szczegolnie od tej jednej.... "Wymyslilam Cie". W pozniejszym czasie moje spojrzenie zmienilo sie, a moje skromne "bycie" wielbicielem Tworczosci i Osoby Irenki dojrzewalo wraz z mijajacym czasem. Zaczalem coraz bardziej poznawac/dostrzegac Nasza Irene jako czlowieka. Wiec byla Ona sama, a Jej piosenki stanowily piekne "dopelnienie" dla tego, jakim byla czlowiekiem, doskonale odzwierciedlaly to, jaka byla... I to czlowieczenstwo, ta Jej Skromnosc, nienachalnosc, cieplo, wielka klasa i otwarcie dla drugiego czlowieka bardzo mnie ujely... Nie bylem od poczatku, tj. od lat 70-ych, bo "fizycznie" byc nie moglem - przyszedlem na swiat w 1974 roku, wiec inni moga wiecej na ten temat powiedziec. Nie wiem nawet, czy moja przygoda z Irena zaczela sie z przypadku... Choc przypadkowosc w zyciu nalezy do "normalnosci"...Wiem..., ze pokochalem Ja jak kogos bliskiego. To WIEM napewno!
To piatkowe "pozegnanie" dalo mi wiele do myslenia, przede wszystkim utwierdzilo mnie w przekonaniu, jak waznym "Istnieniem" dla wielu z nas byla Irena, jak wiele dla nas znaczyla w wielu aspektach Jej "ziemskiego bytu". Z jednej strony jest mi bardzo ciezko, ze stalo sie tak jak sie stalo, ze umarla czastka mnie samego, ze nie zobaczymy sie np. za miesiac i ze jezeli juz, to dopiero "tam". Z drugiej zas, czuje jakas Jej duchowa obecnosc na codzien, na tej stronie, w tych wpisach w KG. Czuje, ze metafizycznie pomaga przetrwac nam ten czas. Pomagala zawsze, wystarczylo ze byla i to juz pomagalo, nie zawsze musiala spiewac. Pozostaje mi dziekowac Bogu, ze urodzilem sie w tym czasie i zylem w tej przestrzeni geograficznej, z ktorej pochodzila nasza Irena, ze mialem ta mozliwosc poznania Jej osobiscie, przezycia wielu wspanialych momentow zwiazanych z Jej osoba. Dzieki Niej zaczalem zauwazac "niezauwazalne", poznalem wielu fantastycznych ludzi. Wielu z nich JEST, a w nich jest "czastka" Ireny, nasze wspolne wspomnienia. I to mi pomaga, trzyma na duchu...
Panie Michale, ciesze sie, ze Pan JEST, ze przez swoja duchowa bliskosc, okazuje nam Pan tak wielkie wsparcie emocjonalne. Jest wreszcie cala reszta tych "Malych rzeczy" i tych wielkich, ktore nadal bedziemy odkrywac, a za kazdym razem gdy "cos" zostanie odkryte - choc na chwile wroci radosc. Jest i ta strona... nasze wspolne miejsce, miejsce dla "wylewania" uczuc...
Pozdrawiam wszystkich, ktorzy czuja podobnie i tych ktorzy czuja inaczej... w blasku swiec, ktore mi towarzysza...
Zostalo tutaj napisane wiele pieknych slow, mysli jakze waznych w zyciu kazdego czlowieka. Ta atmosfera, wspolprzezywanie bardzo mi sie udzielilo rowniez i w pozytywnym tego slowa znaczeniu. W duchu przemyslane wpisy Pana Michala sa swoistym epitafium dla Ireny, odzwierciedleniem Jej / Panstwa filozofii zyciowej. Sa one wielkim ukojeniem dla naszych rozgoryczonych dusz. Takie wpisy dzialaja jak "srodek przeciwbolowy". Nie zawsze znosi on bol, ale choc troche lagodzi. Dziekuje pieknie za wszystkie cieple slowa...
Moja "podroz" w swiecie zaspiewanym przez Nasza Irene rowniez przechodzila rozne fazy. Wiadomo, zaczelo sie od piosenek, szczegolnie od tej jednej.... "Wymyslilam Cie". W pozniejszym czasie moje spojrzenie zmienilo sie, a moje skromne "bycie" wielbicielem Tworczosci i Osoby Irenki dojrzewalo wraz z mijajacym czasem. Zaczalem coraz bardziej poznawac/dostrzegac Nasza Irene jako czlowieka. Wiec byla Ona sama, a Jej piosenki stanowily piekne "dopelnienie" dla tego, jakim byla czlowiekiem, doskonale odzwierciedlaly to, jaka byla... I to czlowieczenstwo, ta Jej Skromnosc, nienachalnosc, cieplo, wielka klasa i otwarcie dla drugiego czlowieka bardzo mnie ujely... Nie bylem od poczatku, tj. od lat 70-ych, bo "fizycznie" byc nie moglem - przyszedlem na swiat w 1974 roku, wiec inni moga wiecej na ten temat powiedziec. Nie wiem nawet, czy moja przygoda z Irena zaczela sie z przypadku... Choc przypadkowosc w zyciu nalezy do "normalnosci"...Wiem..., ze pokochalem Ja jak kogos bliskiego. To WIEM napewno!
To piatkowe "pozegnanie" dalo mi wiele do myslenia, przede wszystkim utwierdzilo mnie w przekonaniu, jak waznym "Istnieniem" dla wielu z nas byla Irena, jak wiele dla nas znaczyla w wielu aspektach Jej "ziemskiego bytu". Z jednej strony jest mi bardzo ciezko, ze stalo sie tak jak sie stalo, ze umarla czastka mnie samego, ze nie zobaczymy sie np. za miesiac i ze jezeli juz, to dopiero "tam". Z drugiej zas, czuje jakas Jej duchowa obecnosc na codzien, na tej stronie, w tych wpisach w KG. Czuje, ze metafizycznie pomaga przetrwac nam ten czas. Pomagala zawsze, wystarczylo ze byla i to juz pomagalo, nie zawsze musiala spiewac. Pozostaje mi dziekowac Bogu, ze urodzilem sie w tym czasie i zylem w tej przestrzeni geograficznej, z ktorej pochodzila nasza Irena, ze mialem ta mozliwosc poznania Jej osobiscie, przezycia wielu wspanialych momentow zwiazanych z Jej osoba. Dzieki Niej zaczalem zauwazac "niezauwazalne", poznalem wielu fantastycznych ludzi. Wielu z nich JEST, a w nich jest "czastka" Ireny, nasze wspolne wspomnienia. I to mi pomaga, trzyma na duchu...
Panie Michale, ciesze sie, ze Pan JEST, ze przez swoja duchowa bliskosc, okazuje nam Pan tak wielkie wsparcie emocjonalne. Jest wreszcie cala reszta tych "Malych rzeczy" i tych wielkich, ktore nadal bedziemy odkrywac, a za kazdym razem gdy "cos" zostanie odkryte - choc na chwile wroci radosc. Jest i ta strona... nasze wspolne miejsce, miejsce dla "wylewania" uczuc...
Pozdrawiam wszystkich, ktorzy czuja podobnie i tych ktorzy czuja inaczej... w blasku swiec, ktore mi towarzysza...
1 lutego 2012 19:41 | Marzena z Gdańska
PANIE MICHALE PO PROSTU DZIĘKUJĘ!
Z całego serca pozdrawiam- ja i moi bliscy
Z całego serca pozdrawiam- ja i moi bliscy
1 lutego 2012 19:22 |
Do Pana Michała
Piękne słowa dodajace nam fanom otuchy w tych trudnych chwilach - dziękujemy za nie.
Panie Michale gdy Pan wyjedzie juz niedługo do Ameryki prosze nie zapominać o nas fanach Ireny i wpisac tutaj czasem nad czym Pan w danej chwili pracuje co u Pana i Moniki slychac jak rośnie wnuk bedzie nam wszystkim lzej.Kochalismy Irenke i to nas bedzie zawsze wszystkich łączyc a jesli Pan jeszcze kiedys przyjedzie do Polski to zorganizujemy spotkanie i powspominamy Irenkę.
Ania
Panie Michale gdy Pan wyjedzie juz niedługo do Ameryki prosze nie zapominać o nas fanach Ireny i wpisac tutaj czasem nad czym Pan w danej chwili pracuje co u Pana i Moniki slychac jak rośnie wnuk bedzie nam wszystkim lzej.Kochalismy Irenke i to nas bedzie zawsze wszystkich łączyc a jesli Pan jeszcze kiedys przyjedzie do Polski to zorganizujemy spotkanie i powspominamy Irenkę.
Ania
1 lutego 2012 19:21 | marcin
Mam 21 lat i uwielbiałem słuchać piosenek Pani Ireny i wielu innych polskich artystów tamtych lat. Osobiście nie lubie współczesnej muzyki. Lubie słuchać polskich normalnych przebojów. Nie moge uwierzyć że Pani Irena nie żyje. Jest mi smutno i przykro
1 lutego 2012 19:12 |
Ostatnie wywiady, filmik
Może ktoś wcześniej nie widział, nie czytał to podaje linki...
[www.ciechocinek.pl]
[www.youtube.com]
W tym filmiku z 40 lecia pracy K. Kowalskiego Pani Irena jest widoczna w czasie 2:28
[ostrowite.info]
[www.ciechocinek.pl]
[www.youtube.com]
W tym filmiku z 40 lecia pracy K. Kowalskiego Pani Irena jest widoczna w czasie 2:28
[ostrowite.info]
1 lutego 2012 19:05 | Ola
Taka miłość się nie zdarza...
A jednak! Dwie osoby tak bliskie sobie, że pragną być jednością również po śmierci...piękne.
1 lutego 2012 18:54 | Klaudia J.
;(
Wspaniały człowiek, pełen energii i chęci życia. Przepełniony miłością do ludzi i świata. Pani Irena cała swoją duszę wkładała w utwory które wykonywała. Była i zostanie wyjątkowa i jedyna w swoim rodzaju. Niezastąpioną. Powinna być dla nas wzorem człowieka o tak dobrym sercu. Nam zostają wspomnienia i piosenki pani Irenki. Pozostaje nam podziękować za nie i pomodlić się za panią Irene. Nie zapomnieć. Niech pani odpoczywa w pokoju.
1 lutego 2012 18:40 | ania
do P. Michała s.
Rozumiem i czuję do samej głębi istotę i sens pana słów... wiem, że Irena jest wciąż obecna, że jest światłem i miłością - tak jak każdy z nas;
Rozumiem i czuję do samej głębi istotę i sens pana słów... wiem, że Irena jest wciąż obecna, że jest światłem i miłością - tak jak każdy z nas;
1 lutego 2012 18:36 | jozek
Irena i Michal= piekna historia milosci NA ZAWSZE
Dziekuje Panu Michalowi za ten optymistyczny wpis.
Wiec nie tylko w powiesciach..............
Z wielkim szacunkiem i przyjaznia.
Jozek
Wiec nie tylko w powiesciach..............
Z wielkim szacunkiem i przyjaznia.
Jozek
1 lutego 2012 17:13 | G. nb
Miłowanie.. i nie tylko
Miłowanie -wyjątkowe, dane od losu jest wielkim darem. Wzajemne rozumienie potrzeb pomagało i cementowało szczęśliwy związek Pani Ireny i Pana Michała.. Takie dwie połówki, gdzie każda szanowała pasję drugiej strony..
Wzajemne dzielenie się wspomnieniami nas tu wszystkich, buduje nadal obraz kochanej Istoty- Anioła..
Przywiązani do tej strony od kilku lat, pisaliśmy kiedyś , że jest jak narkotyk.. ale z niej płynęła dobra energia, dobroć i to miłowanie - to czego szukamy potrzebujemy i dlatego ciągle się tu wraca..
Kiedyś rozmawiałam z Ireną ( postaram się już tak pisać, bez "Pani) - była to rozmowa o pewnym filmie i książce.. W takich krótkim "rozmyślaniu" czym jest marzenie, pozytywne myślenie, jak marzyć żeby się spełniło, w sumie wyszło, że prośbą, dobrą myślą :-) Ważne też jest przebaczenie i dziękowanie.. Zauważcie ile razy Irena mówiła DZIĘKUJĘ.. Nieustannie. I tak na koniec powiedziałam : czyli DZIĘKUJ, PRZEBACZAJ i PROŚ (w znaczeniu : myśl dobrze, pozytywnie, a sie spełni się jak marzenie, i wszystkiego doczekasz).. W sumie pointa z tej rozmowy tkwi we mnie do dziś i myśli zawsze krążą wokół tych słów.
Panie Michale jak cieszy, że Pan jest tu z nami. Z wielkim PODZIĘKOWANIEM I SZACUNKIEM.. Przynosi to ulgę. W tym miejscu na tej stronie chyba wszystkim jest lżej.. Spokojnego popołudnia i wieczoru wszystkim.
Wzajemne dzielenie się wspomnieniami nas tu wszystkich, buduje nadal obraz kochanej Istoty- Anioła..
Przywiązani do tej strony od kilku lat, pisaliśmy kiedyś , że jest jak narkotyk.. ale z niej płynęła dobra energia, dobroć i to miłowanie - to czego szukamy potrzebujemy i dlatego ciągle się tu wraca..
Kiedyś rozmawiałam z Ireną ( postaram się już tak pisać, bez "Pani) - była to rozmowa o pewnym filmie i książce.. W takich krótkim "rozmyślaniu" czym jest marzenie, pozytywne myślenie, jak marzyć żeby się spełniło, w sumie wyszło, że prośbą, dobrą myślą :-) Ważne też jest przebaczenie i dziękowanie.. Zauważcie ile razy Irena mówiła DZIĘKUJĘ.. Nieustannie. I tak na koniec powiedziałam : czyli DZIĘKUJ, PRZEBACZAJ i PROŚ (w znaczeniu : myśl dobrze, pozytywnie, a sie spełni się jak marzenie, i wszystkiego doczekasz).. W sumie pointa z tej rozmowy tkwi we mnie do dziś i myśli zawsze krążą wokół tych słów.
Panie Michale jak cieszy, że Pan jest tu z nami. Z wielkim PODZIĘKOWANIEM I SZACUNKIEM.. Przynosi to ulgę. W tym miejscu na tej stronie chyba wszystkim jest lżej.. Spokojnego popołudnia i wieczoru wszystkim.
1 lutego 2012 17:10 | RobertStępiński
Wspomnienia z Poznania...
Panie Michale… składam najgłębsze wyrazy szacunku i współczucia i wyrazy kondolencji
Śmierć Pani Ireny była wielkim zaskoczeniem dla mnie i wielkim smutkiem. Miałem przyjemność spotkać sięz nią w Poznaniu bo tutaj mieszkam dwukrotnie. Pierwszy raz w sierpniu 2009 wtedy chwilkę porozmawialiśmy, zrobiliśmy pamiątkowe zdjęcie… a drugi raz w czerwcu 2010 podczas Dni Rataj. Wtedy też z Panią Ireną przeprowadziłem wywiad do miesięcznika dla os. Niepełnosprawnych z Wielkopolski „Filantrop Naszych Czasów”. Pani Ireny była piękną i skromną kobietą, o pięknym głosie i do każdego Fana podchodziła z miłością, Dzień po śmierci miałem okazje spotkać siez Panią Alicja Majewska, wspominaliśmy Panią Irenę jak najcieplej….
Cieszę się bardzo, że mogłem osobiście się spotkać porozmawiać i te spotkania zostaną w mojej pamięci w moim sercu do końca życia…
O Pani Irenie Pamiętaliśmy, pamiętamy i będziemy pamiętać bo ją i jej piosenki kochamy!
Pozdrawiam serdecznie, życzę wszystkiego, co dobre!
rs
Śmierć Pani Ireny była wielkim zaskoczeniem dla mnie i wielkim smutkiem. Miałem przyjemność spotkać sięz nią w Poznaniu bo tutaj mieszkam dwukrotnie. Pierwszy raz w sierpniu 2009 wtedy chwilkę porozmawialiśmy, zrobiliśmy pamiątkowe zdjęcie… a drugi raz w czerwcu 2010 podczas Dni Rataj. Wtedy też z Panią Ireną przeprowadziłem wywiad do miesięcznika dla os. Niepełnosprawnych z Wielkopolski „Filantrop Naszych Czasów”. Pani Ireny była piękną i skromną kobietą, o pięknym głosie i do każdego Fana podchodziła z miłością, Dzień po śmierci miałem okazje spotkać siez Panią Alicja Majewska, wspominaliśmy Panią Irenę jak najcieplej….
Cieszę się bardzo, że mogłem osobiście się spotkać porozmawiać i te spotkania zostaną w mojej pamięci w moim sercu do końca życia…
O Pani Irenie Pamiętaliśmy, pamiętamy i będziemy pamiętać bo ją i jej piosenki kochamy!
Pozdrawiam serdecznie, życzę wszystkiego, co dobre!
rs
1 lutego 2012 16:58 | Lidka C.
Do Pana Michała S.
Nie wiem ,jak zacząc... Pana przemyślenia na temat spraw ostatecznych głęboko mnie poruszyły... Poruszyły i znów wywołały łzy wzruszenia... I przypomniały mi naszą - Pani Ireny i moją - rozmowę po wspólnej lekturze książki Zofii Kucównej "Zatrzymac czas".
Pamiętam jechałyśmy wtedy razem pociągiem z Gdańska do Bydgoszczy na spotkanie Fan - clubu. Pani Irenka była juz prawie przy końcu tej książki, ja ją skonczyłam jakiś czas wcześniej. Głosno czytałyśmy sobie fragmenty dotyczące odchodzenia, przemijania...Pani Irena dodawała swoje komentarze, które mnie zachwycały swoją dojrzałością , mądrością. Pamiętam taki fragment, gdzie opisana jest kobieta, która na wieśc o swojej śmiertelnej chorobie, ze złoscią niszczy w swoim domu wszystko, co dotąd uważała za wartosciowe. Krzyczy, ze musi to zrobic, bo nie może znieśc myśli, ze te ukochane przez nią przedmioty ją przeżyją... Pamiętam jak Pani Irenka wtedy to skomentowała. Powiedziała, ze to biedna kobieta, która nie zrozumiała, ze najważniejszą wartoscią w życiu jest miłośc i oddanie drugiego człowieka...
I gdy teraz przeczytałam Pana wpis o Państwa najważniejszym skarbie - miłości, przypomniałam sobie tę wspaniałą moją podróz z Panią Ireną , nasze refleksje, naszą wspólną lekturę...
Panie Michale, dziękuję za Pana pojawianie się na tej stronie. Dziwne, ale widząc Pana wpisy mam wrażenie, jakby Pani Irena przez Pana do nas przemawiała..
Pamiętam jechałyśmy wtedy razem pociągiem z Gdańska do Bydgoszczy na spotkanie Fan - clubu. Pani Irenka była juz prawie przy końcu tej książki, ja ją skonczyłam jakiś czas wcześniej. Głosno czytałyśmy sobie fragmenty dotyczące odchodzenia, przemijania...Pani Irena dodawała swoje komentarze, które mnie zachwycały swoją dojrzałością , mądrością. Pamiętam taki fragment, gdzie opisana jest kobieta, która na wieśc o swojej śmiertelnej chorobie, ze złoscią niszczy w swoim domu wszystko, co dotąd uważała za wartosciowe. Krzyczy, ze musi to zrobic, bo nie może znieśc myśli, ze te ukochane przez nią przedmioty ją przeżyją... Pamiętam jak Pani Irenka wtedy to skomentowała. Powiedziała, ze to biedna kobieta, która nie zrozumiała, ze najważniejszą wartoscią w życiu jest miłośc i oddanie drugiego człowieka...
I gdy teraz przeczytałam Pana wpis o Państwa najważniejszym skarbie - miłości, przypomniałam sobie tę wspaniałą moją podróz z Panią Ireną , nasze refleksje, naszą wspólną lekturę...
Panie Michale, dziękuję za Pana pojawianie się na tej stronie. Dziwne, ale widząc Pana wpisy mam wrażenie, jakby Pani Irena przez Pana do nas przemawiała..
1 lutego 2012 16:17 | Jagoda
wspomnienia
Piękne wspomnienie o Pani Irenie w czasopismach: Zycie NA Gorąco, Swiat i Ludzie, Rewia
1 lutego 2012 15:45 | Ania D.
Panie Michale
Dziękuję za piękny i pouczający wpis. Cudowna i prosta jest Wasza miłość, bo choć choć przekroczyła już tę ziemską granicę nadal trwa. Miłość jest kluczem do nieba bram. Jesteśmy w tych trudnych chwilach z Panem i dzięki Panu czujemy ciągłą obecność Irenki wśród nas. Patrzę na "galerię" nad moim biurkiem i dziękuję Bogu za łaskę spotkania na mojej drodze Ireny Jarockiej. Dziś niczego nie żałuję i bardzo Ci Irenko Dziękuję.
1 lutego 2012 15:37 | motylek [*]
DZIĘKUJEMY MOTYLKU[*]
Panie Michale Pana wpis spowodował że łzy popłyneły mi z oczu, to co pan napisal to dowod ze prawdziwa miłość istnieje ze to prawda..... dodaje nam Pan otuchy wpisujac sie do KG naszej Irenki.... dzisiaj mija 10 dni odkąd Motylek pofrunął do nieba i nadal nie wierze w to co sie stało.. codziennie mysle o Niej gdy klade sie spac i gdy budze sie ciagle widze jej usmiechnieta twarz i slysze jej piosenki .... nawer śni mi sie w nocy i w tych snach jest usmiechnieta promienna i szczesliwa spiewa na kocertach...... tylko szkoda ze to tylko sen.....:( do zobaczenia Motylku po tamtej stronie...........
Ela z Bydgoszczy
Ela z Bydgoszczy
1 lutego 2012 15:36 | Artur(ARTUR)
rozmyslania na L4
Panie Michale rozwalił Pan kolejny raz najbardziej opornych na wzruszenia.Tak pisze się z serca.Nie potrzeba niczego więcej.
Ta Wasza wielka miłość znana chyba była wszystkim w szołbiznesie,fanom,sympatykom...a teraz dowiadują się o tym przez media wszyscy inni i nie mogą pojąć jak można pięknie odchodzić do lepszego swiata.Tutaj należy też podkreślic fakt,że Irenkę zawsze nawet najbardziej goniące za sensacja tabloidy ,pisemka i portale traktowały inaczej z wiekszą estymą i szacunkiem.To zawsze było widoczne.Poza tym Irena nie dostarczała im tanich,tandetnych newsów bo była w każdym calu Damą,ogromnie wrażliwą Gwiazdą z klasą.To podkreslano niemal wszędzie,zawsze.
Kiedys jeszcze "przed Agnieszką" czyli chyba w 2004r, miałem okazję a raczej byłem swiadkiem takiej sytuacji...
Irena przyjechała do Wrocławia aby zaraz potem udać się na koncert do Sycowa.Nie miałem w planach być na tym akurat koncercie ale znając plany koncertowe Ireny (od Renatki J z Holandii,która dała mi rozpiskę) postanowiłem przywitać Irenę kwiatkiem i pożyczyć Jej dobrego koncertu.Na miejscu okazało się,że Irenka była umówiona na jakiś wywiad z dziennikarzem Gazety Wrocławskiej oraz z kims z telewizji wrocławskiej.
Organizatorzy koncertu w Sycowie jednak chcieli odrazu porwac Irenę do Sycowa bo tam mieli dla Niej jakieś niespodzianki również... i powstał mały dylemat.Wówczas jakoś tak odparłem,aby sycowski kierowca jechał sobie z powrotem bo Irenę dostarczę na miejsce ja :).Ten uśmiech Ireny bezcenny zachipnotyzował również sycowskiego wysłannika i zaproponował,że poczeka ile będzie trzeba.Zatem akcja potoczyła się błyskawicznie.Znaleźlismy sie w kilka minyt w restauracji hotelu Wrocław,gdzie już czekał redaktor.Irenka zaprosiła mnie do stołu i pozwoliła być uczestnikiem tej roozmowy.Potem pojawił się chyba redaktor Wenzel z wrocławskiej TV...była kawa ,słodkości a potem Irenka zamówiła jakąś rybe gotowaną i już zupełnie na luzie rozmawiała z redaktorami o życiu w Stanach,o rodzinie i o tym jak się cieszy ,że już za dwa dni wraca do Ameryki bo bardzo się stęskniła za rodziną.
W tym czasie dzwonił do Ireny Marek Sierocki z jakąś propozycją.Irenka umówiła się z nim jak wróci ze Stanów kolejny raz i pamiętam bardzo dokłądnie,że zadzwoniła...pani,która w owym czasie była kims b.waznym w telwizyjnej dwójce.Rozmowa trwała dłużej i zakończła sie słowami..."no może następnym razem"...i cos tam coś tam.Po skonczonej rozmowie Irena zdradziła o co chodziło,o udział w popularnym wtedy programie...na co redaktorzy orzekli,że tej pani sie nie odmawia...:),a Irenka na to...że umówiła się już z Michałem i nie chce niczego zmieniać.A programy? jak nie te to inne będą...
Taka była Irena...nie pchała się na siłę nigdzie...a węcz przeciwnie bez żadnego żalu rezygnowała jeśli to stało w kolizji z Jej rodzinnymi planami.
Szczerze mówiąc opuszcając wtedy restauracje w hotelu Wrocław miałem trochę żalu do Ireny...że taką odmową (pani,której się nie odmawia ) pozbawia nas fanów przyjemności obcowania z Nią w jeszcze jednym programie via ekran telewizyjny...Pomyślałem nawet ile takich programów przepadło bo Irence nie pasowało?...bo od czasu wyjazdu do Stanów wpadała do kraju nagrywać, koncertować ale jakby przy okazji.My fani ,od kiedy Irena większośc zcasu spędzała w USA byliśmy stale na głodzie...czasem zbyt wielkim jak na nasze apetyty...Potem nadszedł ponownie "tłusty" czas od 2006 czyli gdy nastał czas "agnieszkowy".
Oczywiście nie muszę dodawać...że wtedy jednak pojechałem do Sycowa na koncert...;)
Ech...ks Jacek tak pieknie napisał...tylko jest taki mały problem.Ja to wszytsko rozumiem...tylko nie potrafię się z tym pogodzić póki co...Pewnie czas zrobi swoje.
Panie Michale jest Pan wielkim szczęściarzem,że Wasze drogi życiowe się splotły...A Wasze szczęście udzielało sie i nam.
Dzięki za to.
PS...Jurgenie z Twoją fotka to mam 3, ale na poważnie chodzi mi o fotki na których jestem tylko ja i Irena takie pozowane...takich mam dwa.No,ale tym bardziej cenne.
PS2...Tyle powtarzających się imion tu jest.Postarajcie się je jakoś odróżnić...tzn aby nicki były niepowtarzające się dla róznych osób.Zacząłem nadrabiac zaległości od tamtego dnia gdy Irena odeszła... Bardzo smutno ale i budujące to jak ludzie kochają Irenę.
Ta Wasza wielka miłość znana chyba była wszystkim w szołbiznesie,fanom,sympatykom...a teraz dowiadują się o tym przez media wszyscy inni i nie mogą pojąć jak można pięknie odchodzić do lepszego swiata.Tutaj należy też podkreślic fakt,że Irenkę zawsze nawet najbardziej goniące za sensacja tabloidy ,pisemka i portale traktowały inaczej z wiekszą estymą i szacunkiem.To zawsze było widoczne.Poza tym Irena nie dostarczała im tanich,tandetnych newsów bo była w każdym calu Damą,ogromnie wrażliwą Gwiazdą z klasą.To podkreslano niemal wszędzie,zawsze.
Kiedys jeszcze "przed Agnieszką" czyli chyba w 2004r, miałem okazję a raczej byłem swiadkiem takiej sytuacji...
Irena przyjechała do Wrocławia aby zaraz potem udać się na koncert do Sycowa.Nie miałem w planach być na tym akurat koncercie ale znając plany koncertowe Ireny (od Renatki J z Holandii,która dała mi rozpiskę) postanowiłem przywitać Irenę kwiatkiem i pożyczyć Jej dobrego koncertu.Na miejscu okazało się,że Irenka była umówiona na jakiś wywiad z dziennikarzem Gazety Wrocławskiej oraz z kims z telewizji wrocławskiej.
Organizatorzy koncertu w Sycowie jednak chcieli odrazu porwac Irenę do Sycowa bo tam mieli dla Niej jakieś niespodzianki również... i powstał mały dylemat.Wówczas jakoś tak odparłem,aby sycowski kierowca jechał sobie z powrotem bo Irenę dostarczę na miejsce ja :).Ten uśmiech Ireny bezcenny zachipnotyzował również sycowskiego wysłannika i zaproponował,że poczeka ile będzie trzeba.Zatem akcja potoczyła się błyskawicznie.Znaleźlismy sie w kilka minyt w restauracji hotelu Wrocław,gdzie już czekał redaktor.Irenka zaprosiła mnie do stołu i pozwoliła być uczestnikiem tej roozmowy.Potem pojawił się chyba redaktor Wenzel z wrocławskiej TV...była kawa ,słodkości a potem Irenka zamówiła jakąś rybe gotowaną i już zupełnie na luzie rozmawiała z redaktorami o życiu w Stanach,o rodzinie i o tym jak się cieszy ,że już za dwa dni wraca do Ameryki bo bardzo się stęskniła za rodziną.
W tym czasie dzwonił do Ireny Marek Sierocki z jakąś propozycją.Irenka umówiła się z nim jak wróci ze Stanów kolejny raz i pamiętam bardzo dokłądnie,że zadzwoniła...pani,która w owym czasie była kims b.waznym w telwizyjnej dwójce.Rozmowa trwała dłużej i zakończła sie słowami..."no może następnym razem"...i cos tam coś tam.Po skonczonej rozmowie Irena zdradziła o co chodziło,o udział w popularnym wtedy programie...na co redaktorzy orzekli,że tej pani sie nie odmawia...:),a Irenka na to...że umówiła się już z Michałem i nie chce niczego zmieniać.A programy? jak nie te to inne będą...
Taka była Irena...nie pchała się na siłę nigdzie...a węcz przeciwnie bez żadnego żalu rezygnowała jeśli to stało w kolizji z Jej rodzinnymi planami.
Szczerze mówiąc opuszcając wtedy restauracje w hotelu Wrocław miałem trochę żalu do Ireny...że taką odmową (pani,której się nie odmawia ) pozbawia nas fanów przyjemności obcowania z Nią w jeszcze jednym programie via ekran telewizyjny...Pomyślałem nawet ile takich programów przepadło bo Irence nie pasowało?...bo od czasu wyjazdu do Stanów wpadała do kraju nagrywać, koncertować ale jakby przy okazji.My fani ,od kiedy Irena większośc zcasu spędzała w USA byliśmy stale na głodzie...czasem zbyt wielkim jak na nasze apetyty...Potem nadszedł ponownie "tłusty" czas od 2006 czyli gdy nastał czas "agnieszkowy".
Oczywiście nie muszę dodawać...że wtedy jednak pojechałem do Sycowa na koncert...;)
Ech...ks Jacek tak pieknie napisał...tylko jest taki mały problem.Ja to wszytsko rozumiem...tylko nie potrafię się z tym pogodzić póki co...Pewnie czas zrobi swoje.
Panie Michale jest Pan wielkim szczęściarzem,że Wasze drogi życiowe się splotły...A Wasze szczęście udzielało sie i nam.
Dzięki za to.
PS...Jurgenie z Twoją fotka to mam 3, ale na poważnie chodzi mi o fotki na których jestem tylko ja i Irena takie pozowane...takich mam dwa.No,ale tym bardziej cenne.
PS2...Tyle powtarzających się imion tu jest.Postarajcie się je jakoś odróżnić...tzn aby nicki były niepowtarzające się dla róznych osób.Zacząłem nadrabiac zaległości od tamtego dnia gdy Irena odeszła... Bardzo smutno ale i budujące to jak ludzie kochają Irenę.
1 lutego 2012 14:31 | Bogusia L
Panie Michale jest Pan WIELKI,jak Nasza Irena.
To co Pan tutaj pisze to "drogowskaz" życia,taki balsam dla duszy.
Ja cały czas czuję ,ze Irena jest ze mną.Kiedy patrzę na monitor mam śmiejącą się Irenę,otwierając drzwi do naszego mieszkania wisi plakat Ireny z Jej autografem.Mam w każdym pokoju Ireny wspólne zdjęcia i jak mnie najdzie "rozmawiam" z Nią .Pomaga bardzo.
Wczoraj przyszła do mnie moja Mama(lat 74),która bywała na Ireny koncertach tutaj w Gorzowie i zapytała mnie czemu tak mało pokazywali z Ireny pogrzebu.Mama jak się dowiedziała,ze Irena zmarła gdzieś upadła i jest poobijana trochę,ale przyszła bo chciała posłuchać kazania i pooglądać zdjęcia .....widziałam jak łzy ocierała.
Mamy mnóstwo nagrań,wywiadów i pielęgnujmy to wszystko.
Ja dalej wierzę,ze Irena to wszystko czyta,ten nasz "Irenkowy" Dom bo ja KG uważam za Dom do którego często tutaj wchodzę i piszę bo wtedy czuję ulgę.
W tej chwili to trochę zazdroszczę warszawiakom,ze mają na miejscu Powązki.
Pani Michale dziękuję jeszcze raz.
To co Pan tutaj pisze to "drogowskaz" życia,taki balsam dla duszy.
Ja cały czas czuję ,ze Irena jest ze mną.Kiedy patrzę na monitor mam śmiejącą się Irenę,otwierając drzwi do naszego mieszkania wisi plakat Ireny z Jej autografem.Mam w każdym pokoju Ireny wspólne zdjęcia i jak mnie najdzie "rozmawiam" z Nią .Pomaga bardzo.
Wczoraj przyszła do mnie moja Mama(lat 74),która bywała na Ireny koncertach tutaj w Gorzowie i zapytała mnie czemu tak mało pokazywali z Ireny pogrzebu.Mama jak się dowiedziała,ze Irena zmarła gdzieś upadła i jest poobijana trochę,ale przyszła bo chciała posłuchać kazania i pooglądać zdjęcia .....widziałam jak łzy ocierała.
Mamy mnóstwo nagrań,wywiadów i pielęgnujmy to wszystko.
Ja dalej wierzę,ze Irena to wszystko czyta,ten nasz "Irenkowy" Dom bo ja KG uważam za Dom do którego często tutaj wchodzę i piszę bo wtedy czuję ulgę.
W tej chwili to trochę zazdroszczę warszawiakom,ze mają na miejscu Powązki.
Pani Michale dziękuję jeszcze raz.
1 lutego 2012 14:31 | Katarzyna z Warszawy
Piękne słowa, Panie Michale...
... tylko że ja po ich przeczytaniu mam znowu oczy w "mokrym miejscu"...
Jeśli dobrze pamiętam, raz tylko spotkałam Pana żonę, a i to nie był Jej koncert, a recital Wojciecha Młynarskiego, którego była gościem (tak przynajmniej przypomniała mi koleżanka, z którą wtedy tam razem byłyśmy). Małe, stare czarno-białe zdjęcie (to było jeszcze w końcówce lat 80-tych) z Panią Ireną zrobione na balkonie kabaretu Warsztat na warszawskim MDM'ie jest w tej chwili dla mnie najcenniejszą pamiątką...
Jeśli dobrze pamiętam, raz tylko spotkałam Pana żonę, a i to nie był Jej koncert, a recital Wojciecha Młynarskiego, którego była gościem (tak przynajmniej przypomniała mi koleżanka, z którą wtedy tam razem byłyśmy). Małe, stare czarno-białe zdjęcie (to było jeszcze w końcówce lat 80-tych) z Panią Ireną zrobione na balkonie kabaretu Warsztat na warszawskim MDM'ie jest w tej chwili dla mnie najcenniejszą pamiątką...
1 lutego 2012 14:24 | Ania
Do pana Michała
Panie Michale, dobrze ,że odzywa się Pan do nas, fanów pani Ireny. To dla nas duzo znaczy. Przezywamy tą smierć razem z Panem i panią Moniką. Pozdrawiam
1 lutego 2012 14:20 | Małgorzata (Opole)
Najpiękniejsze w tej historii jest to, że dobrały się dwie osoby tak dojrzałe uczuciowo i mające poważne podejście do miłości, szanujące siebie nawzajem. Miłość nie umiera, Irena kończąc swoja ziemską drogę przekazała każdemu z nas jej cząstkę, dzięki czemu i my jesteśmy lepsi, a to uczucie trwa dalej i my sami możemy je utrwalać. Dlatego też w naszym życiu Irena istnieje i będzie istnieć, dopóki będziemy pamiętać jak bardzo kochała świat i ludzi i dopóki my tę miłość będziemy pomnażać. Panie Michale bardzo dziękuję za te szczere i przepełnione serdecznością słowa. To ciepło, które przekazywała nam tutaj na stronie p. Irena teraz przekazuje przez Pana, co świadczy tylko o jednym, że zawsze będzie TU z nami.
1 lutego 2012 14:18 | Rafał poznan
artysci
co do artystów będących na ceremonii pogrzebowej.. zupełnie w mediach czy prasie pominięto obecnosc pani Krystyny Gizowskiej (a była) zespołu partita,Ewy Dębickiej z alibabek, ireny karel(to chyba była ta pania)
1 lutego 2012 14:06 | Małgorzata
Dziekuję za Pana słowa
Nadal nie mogę pogodzic sie z tym, ze Pani Ireny już nie ma, żałuje że mając okazję nie pojechałam na jej koncert w Zielonce, teraz juz na to za późno. Gdy miałam około 20 lat po raz pierwszy usłyszałam piosenkę Pani Ireny w jakims programie w TV, wcześniej nic o Niej nie wiedziałam. Od temtego czasu mineło 9 lat a ja bardzo polubiłam utwory i to Ciepło jakie emanowało od Niej. Kupiłam właśnie ksiażkę Pani Ireny i czytam, może będzie ŁATWIEJ SIĘ POGODZIĆ Z TYM CO SIE STAŁO.
Mimo że nie znałam Pani Ireny czuje sie tak jak bym straciła kogos z rodziny. Ostatni raz płakałam tak gdy odszedł Ojciec Święty.
Mówią że czas leczy rany, ale to nie prawda on tylko przyzwyczaja nas do bólu.
Nigdy nie zapomnę Pani Ireny!
Panie Michale musi Pan życ dalej jak my Wszyscy. Wcześniej czy później nadejdzie czas...kiedy odejdziemy
Pozdrawiam
Mimo że nie znałam Pani Ireny czuje sie tak jak bym straciła kogos z rodziny. Ostatni raz płakałam tak gdy odszedł Ojciec Święty.
Mówią że czas leczy rany, ale to nie prawda on tylko przyzwyczaja nas do bólu.
Nigdy nie zapomnę Pani Ireny!
Panie Michale musi Pan życ dalej jak my Wszyscy. Wcześniej czy później nadejdzie czas...kiedy odejdziemy
Pozdrawiam
1 lutego 2012 13:48 | basiab53
Piękna treść
Bardzo pięknie i mądrze Pan to napisał.
Wyrazy współczucia.
Barbara
Wyrazy współczucia.
Barbara
1 lutego 2012 13:35 | Michał Sobolewski
Do "1 lutego 2012 02:00 | Beata"
O śmierci rozmawialiśmy z Ireną często i uważaliśmy to za tak naturalne jak narodziny. W ludzkiej naturze każda drastyczna zmiana jest przerażająca. Gdy dziecko się rodzi, boi się strasznie opuścić łono matki - krzyczy i płacze. Paradoksalne, gdy umieramy nie chcemy opuścić tego czego baliśmy się rodząc - zawsze obawiamy się tego co jest dalej, tego nieznanego. Pomyślmy jednak, że my jesteśmy kierowcą pojazdu a nie pojazdem. Nasze ciało to kiedyś rozsypujący się pojazd, który zmieniamy na nowy, lepszy i musimy jechać dalej. Kierowca nie umiera - nasza dusza jest nieśmiertelna.
Staraliśmy się żyć z Ireną tak jakby dzisiejszy dzień byłby ostatni, cieszyliśmy się każdym kolejnym dniem. Często wracaliśmy do tego co przeczytałem, jeszcze jako student, w Jasnej Polanie na skromnym grobie Lwa Tołstoja: wszystko to, czego nie możemy zabrać ze sobą po śmierci nie ma żadnego znaczenia. Dlatego żyliśmy nieskrępowaną miłością, zawsze uważając, że miłości, którą otrzymujemy nawzajem, nikt nam nie może odebrać. Rozumieliśmy jednocześnie, że aby miłość otrzymywać należy ją przede wszystkim dawać.
Ja twierdziłem, że odejdę pierwszy; Irena upierała się, że to ona umrze pierwsza i to młodo. Gdy pytałem gdzie chce być pochowana, nie było to dla niej zbyt istotne. Po śmierci Kasi Sobczyk, gdy wskazywałem na Powązki, odpowiedziała: "nie wiem czy będą mnie tam chcieli". Chciała jedynie by jej prochy były w tej samej urnie z moimi. Poinformowano mnie jednak, że w Polsce to niemożliwe bo urny są tylko dla jednej osoby. Dlatego też mam prywatny relikwiarz z prochami Ireny. Chcę by Monika po mojej śmierci dodała do prochów Ireny część moich prochów i wstawiła ten relikwiarz z moją urną do katakumby Ireny. Napis pod moim nazwiskiem ma głosić: "miłując istnieję". Łącznie te oba napisy - "śpiewając miłuję" i "miłując istnieję" - odzwierciedlają sedno naszego życia, nie tylko naszego ziemskiego życia.
Pamiętajcie, że Irena nadal istnieje bo Was śpiewając miłuje, tak jak Wy istniejecie ją miłując, za co Wam serdecznie dziękuję
Tak jak i Wy szperam ostatnio po Internecie i z zainteresowaniem słucham nieznanych piosenek jak i nieznanych mi wypowiedzi Ireny. Wczoraj podziwiałem ją na YouTube:
[Do czego jesteśmy zdolni dla miłości?]
[Rozmowa po wręczeniu Srebrnych Jabłek "PANI" 2008]
[Tajemnica udanego małżeństwa]
Przytulam Was serdecznie,
- ms
Staraliśmy się żyć z Ireną tak jakby dzisiejszy dzień byłby ostatni, cieszyliśmy się każdym kolejnym dniem. Często wracaliśmy do tego co przeczytałem, jeszcze jako student, w Jasnej Polanie na skromnym grobie Lwa Tołstoja: wszystko to, czego nie możemy zabrać ze sobą po śmierci nie ma żadnego znaczenia. Dlatego żyliśmy nieskrępowaną miłością, zawsze uważając, że miłości, którą otrzymujemy nawzajem, nikt nam nie może odebrać. Rozumieliśmy jednocześnie, że aby miłość otrzymywać należy ją przede wszystkim dawać.
Ja twierdziłem, że odejdę pierwszy; Irena upierała się, że to ona umrze pierwsza i to młodo. Gdy pytałem gdzie chce być pochowana, nie było to dla niej zbyt istotne. Po śmierci Kasi Sobczyk, gdy wskazywałem na Powązki, odpowiedziała: "nie wiem czy będą mnie tam chcieli". Chciała jedynie by jej prochy były w tej samej urnie z moimi. Poinformowano mnie jednak, że w Polsce to niemożliwe bo urny są tylko dla jednej osoby. Dlatego też mam prywatny relikwiarz z prochami Ireny. Chcę by Monika po mojej śmierci dodała do prochów Ireny część moich prochów i wstawiła ten relikwiarz z moją urną do katakumby Ireny. Napis pod moim nazwiskiem ma głosić: "miłując istnieję". Łącznie te oba napisy - "śpiewając miłuję" i "miłując istnieję" - odzwierciedlają sedno naszego życia, nie tylko naszego ziemskiego życia.
Pamiętajcie, że Irena nadal istnieje bo Was śpiewając miłuje, tak jak Wy istniejecie ją miłując, za co Wam serdecznie dziękuję
Tak jak i Wy szperam ostatnio po Internecie i z zainteresowaniem słucham nieznanych piosenek jak i nieznanych mi wypowiedzi Ireny. Wczoraj podziwiałem ją na YouTube:
[Do czego jesteśmy zdolni dla miłości?]
[Rozmowa po wręczeniu Srebrnych Jabłek "PANI" 2008]
[Tajemnica udanego małżeństwa]
Przytulam Was serdecznie,
- ms
1 lutego 2012 13:18 | BRYGIDA GRYSIAK
Kochana Irenko...
... tak bardzo żałuję, że nie poznałaś mojego Synka. Antoś słuchał Twoich piosenek z radością. Opowiadałam Mu, że to Ciocia Irena śpiewa. Nie chciałam wierzyć, że nie wybierzemy się już na umówiony spacer.
Miałaś w sobie piękno, które płynie z serca. Spokój, który każe człowiekowi myśleć, że wszystko będzie dobrze. Nawet teraz, kiedy Ciebie słucham czuję, że nas pocieszasz. Mówisz: nie płaczcie po mnie. Bo ja żyję. Wiem, że żyjesz, Irenko. W muzyce żyjesz. W Miłości Najbliższych. W sercach wszystkich, którzy Cię kochali. Wiem, że żyjesz, bo śmierć to nie koniec przecież. To początek. Los uśmiechnął się do tych, którym teraz śpiewasz...
Dałaś nam tyle wzruszeń. Tyle dobrych słów. I myśli. Za każdą z nich Ci dziękuję. Za to, że byłaś. Że jesteś. Z ciepłym uśmiechem i szczerą troską o innych. Dziękuję Ci za piosenkę "Śpiewam pod gołym niebem". Wiem, że nagrałaś dziesiątki piękniejszych. Ale dla mnie w tej właśnie piosence drzemie siła, którą czułam w Tobie. Siła z Miłości. Do życia, do ludzi. Miłości, która "wszystko znosi, wszystkiemu wierzy, we wszystkim pokłada nadzieję, wszystko przetrzyma". Miłości, która "nigdy nie ustaje".
Dziękuję Ci, Kochana. Do zobaczenia.
brygida
Miałaś w sobie piękno, które płynie z serca. Spokój, który każe człowiekowi myśleć, że wszystko będzie dobrze. Nawet teraz, kiedy Ciebie słucham czuję, że nas pocieszasz. Mówisz: nie płaczcie po mnie. Bo ja żyję. Wiem, że żyjesz, Irenko. W muzyce żyjesz. W Miłości Najbliższych. W sercach wszystkich, którzy Cię kochali. Wiem, że żyjesz, bo śmierć to nie koniec przecież. To początek. Los uśmiechnął się do tych, którym teraz śpiewasz...
Dałaś nam tyle wzruszeń. Tyle dobrych słów. I myśli. Za każdą z nich Ci dziękuję. Za to, że byłaś. Że jesteś. Z ciepłym uśmiechem i szczerą troską o innych. Dziękuję Ci za piosenkę "Śpiewam pod gołym niebem". Wiem, że nagrałaś dziesiątki piękniejszych. Ale dla mnie w tej właśnie piosence drzemie siła, którą czułam w Tobie. Siła z Miłości. Do życia, do ludzi. Miłości, która "wszystko znosi, wszystkiemu wierzy, we wszystkim pokłada nadzieję, wszystko przetrzyma". Miłości, która "nigdy nie ustaje".
Dziękuję Ci, Kochana. Do zobaczenia.
brygida
1 lutego 2012 13:14 | Ania
Zal
Szkoda,że tak mało artystów żegnało panią Irenę. Przyszło tylko kilkoro, a gdzie była reszta ? Trochę to przykre. Dobrze,że miała wspaniałych fanów , którzy zawsze o Niej pamiętają !!
1 lutego 2012 11:05 | Kama
Wielkie mi uczyniłaś pustki w domu moim kochana Irenko tym zniknieniem Twoim......
Obejrzalam zdjęcia z pogrzebu.....Nie takich zdjęć oczekiwalibyśmyy w dziale " Podróże".
To biurko Ireny zapelnione notatkami....robi wrażenie......życie Ireny urwane w pół słowa
Pan Michał, Monika......biedni, opuszczeni , zagubieni w tym dramacie-współczuję Wam kochani bardzo.
Tyle planow, zamierzeń .....wszystko się skończyło.
Nie ma tej , która dawała tak wielu mnóstwa radości.
Czuję wielki ból po odejściu Ireny, pustkę........i przeogromny żal do losu.
Była słońcem na niebie w tym naszym niełatwym życiu, była moim dzieciństwem , młodością wciąż przedużaną przez to,że była....Byla nadzieją na przyszłość i wzorem jak nie należy poddawać się czasowi.
Mogła śpiewać sobie w chórach anielskich, ale jeszcze nie teraz...na to było jeszcze dużo czasu
Pozdrawiam wszystkich cierpiących, pogubionych fanów Ireny, jej wielbicieli i sympatyków.
Czujemy to samo.
To biurko Ireny zapelnione notatkami....robi wrażenie......życie Ireny urwane w pół słowa
Pan Michał, Monika......biedni, opuszczeni , zagubieni w tym dramacie-współczuję Wam kochani bardzo.
Tyle planow, zamierzeń .....wszystko się skończyło.
Nie ma tej , która dawała tak wielu mnóstwa radości.
Czuję wielki ból po odejściu Ireny, pustkę........i przeogromny żal do losu.
Była słońcem na niebie w tym naszym niełatwym życiu, była moim dzieciństwem , młodością wciąż przedużaną przez to,że była....Byla nadzieją na przyszłość i wzorem jak nie należy poddawać się czasowi.
Mogła śpiewać sobie w chórach anielskich, ale jeszcze nie teraz...na to było jeszcze dużo czasu
Pozdrawiam wszystkich cierpiących, pogubionych fanów Ireny, jej wielbicieli i sympatyków.
Czujemy to samo.
1 lutego 2012 10:49 | MM
Dziękuję,że tu jesteście,piszecie.Wasze wpisy bardzo mi pomogły przeżyć te 10 dni ;(
1 lutego 2012 09:37 |
Trudno się pogodzić
Nie wiem jak można się nie smucić po odejściu Irenki. To przecież takie ludzkie i normalne, ten Ogromny Brak i to, że była nieodżałowana. Miała jeszcze tyle planów i marzeń, o których mówiła. Chciała nacieszyć się wnuczkiem, wspominała o podróżach z wnuczkiem po Polsce. Chciała odwiedzić Indie, południowe Chiny i nauczyć się hiszpańskiego. I wiele, wiele innych rzeczy. A przede wszystkim chciała tu być dla nas- swoich fanów. A to,że Ona pogodziła się w jakimś sensie z losem po usłyszeniu strasznej diagnozy lekarskiej to inna sprawa. Miała szczęśliwe i barwne życie. Żyła pełnią życia, jak sama mówiła, miała cały czas mnóstwo energii i rzadko odczuwała zmęczenie. W jednym z wywiadów Irenka powiedziała, że żyje tak, jakby życie miało trwać wiecznie. Na pewno chciała żyć bo kochała życie i swoich bliskich. Ale okrutna choroba to przekreśliła a Irenka odebrała wyrok losu z pokorą. Podziwiam Ją za to. Ewa
1 lutego 2012 09:25 | Andrzej z Warszawy
w hołdzie wspaniałej artystce
Ze wzruszeniem czytam wszytskie opinie i serce moje raduje się, że powstaje tu piękne opowiadanie o pięknej osobie, która dawała nam wiele doznań i nadal jest wśród nas. Jak dlugo jest w naszej pamieci, tak długo jest z nami.
Żal i smutek,że odeszła, szczęście i radość, że dane nam było Ja mieć - Andrzej z Warszawy
Żal i smutek,że odeszła, szczęście i radość, że dane nam było Ja mieć - Andrzej z Warszawy
1 lutego 2012 08:01 | Eilidh
młość nie umiera łączy się z niepojęcie wielką Miłością
"Jakże Ona może się cieszyć radością zbawianych, skoro my tu, na ziemi smucimy się po Jej śmierci ?!
Skoro Ona pogodzona była z losem, a tak powiedział o Niej Michał, Jej mąż, to i my pogodzić się powinniśmy"
- słowa ks. Jacka za które i ja sercem dziękuję.
Tym, którzy zostają jest trudniej - mówił mi mój także pogodzony z losem Tatuś (lekarz z powołania), który odchodząc powoli przygotowywał mnie na moment swojej śmierci. Mówił, że to nas będzie bolało.., ale duszy trzeba pozwolić odejść ku niepojęcie wielkiej Miłości, której każde serce pragnie, a bólowi po stracie pozwolić się rozpocząc goić.....
Skoro Ona pogodzona była z losem, a tak powiedział o Niej Michał, Jej mąż, to i my pogodzić się powinniśmy"
- słowa ks. Jacka za które i ja sercem dziękuję.
Tym, którzy zostają jest trudniej - mówił mi mój także pogodzony z losem Tatuś (lekarz z powołania), który odchodząc powoli przygotowywał mnie na moment swojej śmierci. Mówił, że to nas będzie bolało.., ale duszy trzeba pozwolić odejść ku niepojęcie wielkiej Miłości, której każde serce pragnie, a bólowi po stracie pozwolić się rozpocząc goić.....
1 lutego 2012 07:19 |
Rewia
W dzisiejszej Rewii tez Irena
1 lutego 2012 04:56 | Robert:)
Cudowna Kobieta
Mialem to ogromne szczescie moc poznac Pania Irena podczas nagran do amerykanskich "Rozmow w Toku" Ewy Drzyzgi, oraz jako szofer po Chicago. Jej niezwykla osobowosc, jej cieplo wewnetrzne emanowaly przez ten czas, ktory dane mi bylo spedzic z nia (prawie 3 godziny). Nie poznalem nigdy wczesnie tak pogodnej, a zarazem bardzo wyciszonej osoby, z ktorej az bil niesamowity spokoj i kwintesencja kobiecosci; zero jakiejkolwiek "gwiazdy" czy "celebrytki". Poprostu Kobieta, Zona, Matka, Przyjaciolka...i to wlasnie czynilo ja Prawdziwa Gwiazda w moich oczach...Odeszla tak szybko, smutek pozostal. Ale wiem, ze nie chciala by aby sie smucic. Odleciala tam gdzie motyle sa najpiekniejsze i wzbijaja sie wysoko; a Ona Miluje Spiewajac...(
deeprobbie@yahoo.com
deeprobbie@yahoo.com