Intencją Księgi Gości jest wyrażenie szacunku dla Ireny Jarockiej, upamiętnienie zarówno jej dorobku artystycznego jak i osobowości artystki. Osoby pragnące zamieścić swoje wspomnienia związane z artystką, wypowiedzieć się na temat portalu lub wyrazić szacunek dla Ireny Jarockiej za całokształt jej dorobku, prosimy o przesłanie tekstu na: Jarocka@gmail.com.
Uzupełniamy stale materiały z życia Ireny na portalu IrenaJarocka.pl.
Brakujące materiały lub korekty prosimy o przesyłanie na Jarocka@gmail.com
12 lutego 2012 19:22 | JC
12 lutego 2012 19:22 | Anna Tomaszewska
Lektury Ireny...
Póki co udało mi się znależć tylko dwie książki, które zostawiła mi Irena:
- "The Testament" John Grisham
- "Three Fates" Nora Roberts
Pamiętam też, że zauroczyła nas autobiografia Liv Ullman "Changing"
Apropos książek i czytania, to pamiętam, że byłyśmy kiedys z wizytą w domu u Wojciecha Siemiona. Przemiły pan z dużym poczuciem humoru. Kiedy wychodziłyśmy ofiarował nam tomiki swoich wierszy, w moim napisał
"Ance, żeby przeczytała", a w Ireny "Irenie, żeby dopilnowała"...
- Czego mam dopilnować?
- Żeby Anka przeczytała... ;)
P.s. do Małgosi z Nakła
Irena miała w Stanach program estradowy, w którym śpiewała po polsku, angielsku, francusku, niemiecku, hiszpańsku, rosyjsku, włosku i hebrajsku.
Pozdrawiam wszystkich ciepło...
- "The Testament" John Grisham
- "Three Fates" Nora Roberts
Pamiętam też, że zauroczyła nas autobiografia Liv Ullman "Changing"
Apropos książek i czytania, to pamiętam, że byłyśmy kiedys z wizytą w domu u Wojciecha Siemiona. Przemiły pan z dużym poczuciem humoru. Kiedy wychodziłyśmy ofiarował nam tomiki swoich wierszy, w moim napisał
"Ance, żeby przeczytała", a w Ireny "Irenie, żeby dopilnowała"...
- Czego mam dopilnować?
- Żeby Anka przeczytała... ;)
P.s. do Małgosi z Nakła
Irena miała w Stanach program estradowy, w którym śpiewała po polsku, angielsku, francusku, niemiecku, hiszpańsku, rosyjsku, włosku i hebrajsku.
Pozdrawiam wszystkich ciepło...
12 lutego 2012 18:28 | Małgosia z Nakła
Często można przeczytać, że Pani Irena na koncertach śpiewała w ośmiu językach. A w jakich?
12 lutego 2012 18:26 | Toldzik
Do: 12 lutego 2012 17:23 | Marta
Mam nadzieję, że Twój wpis nie jest desperackim wołaniem o pomoc. Najgorsze to samemu zmagać się z przeciwnościami. W trudnej sytuacji w każdej chwili możesz skorzystać z telefonu zaufania lub porady psychologa. Pomyśl, że są ludzie, którzy pomogą w rozwiązaniu każdego problemu. Musisz w to uwierzyć i zrobić pierwszy krok, potem będzie łatwiej.
12 lutego 2012 18:25 | Puella555 (UK)
Na niedzielny wieczór - Wiązanka przebojów-Irena Jarocka
Wiązanka przebojów-Irena Jarocka
[www.youtube.com]
[www.youtube.com]
12 lutego 2012 17:28 |
radio przyjaźń- tu głosujemy raz na minutę na dwie piosenki Irenki
12 lutego 2012 17:23 | Marta
Samobójstwo!
We wtorek chciałam popełnić samobójstwo od tego uchroniła mnie Pani Irenka tzn.jej piosenka Małe Rzeczy!
12 lutego 2012 16:41 |
Niedzielne Dzień dobry do Eilidh i wszyskich osób z tego szczególnego miejsca Irenki:)
Witam .Przyznam,że i ja pomyślałam o tym,że warto byłoby z tych wszystkich przeuroczych i wzruszających,a czasami bardzo rozbawiających wspomnień stworzyć książkę(może o tytule - to oczywiście tylko moja propozycja _"Irenkowe Ludki" o Niej samej w Internetowej Kawiarence)Na pewno czytałoby się ją jednym tchem.
Pozdrawiam i bardzo, bardzo (tak jak wielu przede mną)dziękuję Panu Sławkowi za przeuroczy wieczór z Ireną w roli głównej...cała moja rodzina wzruszyła się do łez(nawet 13- letni syn,który nie miał okazji być z nami(mężem i starszym synem na koncercie Ireny Jarockiej w Bydgoszczy, o którym wspominałam we wcześniejszym moim wpisie),też był poruszony i powiedział..."to musiała być wyjątkowa osoba, bo tak ładnie jest wspominana i magiczne chwile wporowadziła do naszego domu".
Uśmiecham się do wszystkich Państwa z Bydgoszczy:) - Mariola
Pozdrawiam i bardzo, bardzo (tak jak wielu przede mną)dziękuję Panu Sławkowi za przeuroczy wieczór z Ireną w roli głównej...cała moja rodzina wzruszyła się do łez(nawet 13- letni syn,który nie miał okazji być z nami(mężem i starszym synem na koncercie Ireny Jarockiej w Bydgoszczy, o którym wspominałam we wcześniejszym moim wpisie),też był poruszony i powiedział..."to musiała być wyjątkowa osoba, bo tak ładnie jest wspominana i magiczne chwile wporowadziła do naszego domu".
Uśmiecham się do wszystkich Państwa z Bydgoszczy:) - Mariola
12 lutego 2012 16:09 | Eilidh
Do: zDrugiejStronyLustra
Dziękuję za to piękne wspomnienie ze spotkania z Irenką, Słyszę "Tańczącą niedzielę" i czują jak ta dzisiejsza, Wasza, pod Paryżem tańczy...
O tak, w Irenie jest coś z wróżki!
Jeszcze trochę, a ze wspomnień fanów może powstanie książka :)
Dziękuję za to piękne wspomnienie ze spotkania z Irenką, Słyszę "Tańczącą niedzielę" i czują jak ta dzisiejsza, Wasza, pod Paryżem tańczy...
O tak, w Irenie jest coś z wróżki!
Jeszcze trochę, a ze wspomnień fanów może powstanie książka :)
12 lutego 2012 15:36 | Marta0393
Płyta Irenki, na 10 miejscu najlepiej sprzedających się krążków w Polsce!!!
Kochani, nie wiem czy wiecie, ale płyta naszej Irenki "40 piosenek Ireny Jarockiej" znajduje się na 10 miejscu listy OLIS czyli jest na bardzo wysokim miejscu wśród najlepiej sprzedających się płyt w ostatnim okresie w Polsce.
Chciałabym również podziękować Panu Michałowi za to, że zechciał się z nami podzielić tak pięknymi i osobistymi wspomnieniami i spostrzeżeniami. Czytając Pana wpisy łzy spływały mi po policzkach. W sposób niezwykły opisuje Pan to co nieuchronne i z niezwykłą godnością umiał się Pan z tym pogodnić, nie każdy to potrafi. Życzę Panu mnóstwa siły, zdrowia i dziękuję za wszystkie piękne słowa, które skłoniły mnie do przemyśleń.
Chciałabym również podziękować Panu Michałowi za to, że zechciał się z nami podzielić tak pięknymi i osobistymi wspomnieniami i spostrzeżeniami. Czytając Pana wpisy łzy spływały mi po policzkach. W sposób niezwykły opisuje Pan to co nieuchronne i z niezwykłą godnością umiał się Pan z tym pogodnić, nie każdy to potrafi. Życzę Panu mnóstwa siły, zdrowia i dziękuję za wszystkie piękne słowa, które skłoniły mnie do przemyśleń.
12 lutego 2012 15:29 | Eilidh
Do Pana Artura [ARTURA]
Pisał Pan, jakiś czas temu, że napisze coś więcej ze swoich wspomnień o naszej Irenie Jarockiej zwanej też ciepło Jarenką, jak nam zdradził Pan Michał. Przyznam się szczerze, że liczę na wspomnienia o Niej od tych, którzy mieli okazję ją poznać, znać.... Będę wdzięczna Panu i Wszystkim. Dziękuję.
Pisał Pan, jakiś czas temu, że napisze coś więcej ze swoich wspomnień o naszej Irenie Jarockiej zwanej też ciepło Jarenką, jak nam zdradził Pan Michał. Przyznam się szczerze, że liczę na wspomnienia o Niej od tych, którzy mieli okazję ją poznać, znać.... Będę wdzięczna Panu i Wszystkim. Dziękuję.
12 lutego 2012 15:23 | zDrugiejStronyLustra
TAŃCZY NIEDZIELA
Piosenką, która pojawia się w mojej codzienności najczęściej jest "Tańczy niedziela ".
Był to koniec lat siedemdziesiątych. Stałyśmy na postoju, czekając na taksówkę. O dziwo, same :-). Byłam zdziwiona i zachwycona. Nikt nam nie towarzyszył, na postoju również nie było nikogo. Będę cię miała tylko dla siebie ! Ach, te nastolatki ! Ireno, byłaś taka cierpliwa !
Taksówki ciągle nie było. Wyjęłaś z torebki kartkę papieru i powiedziałaś, że poznałaś młodego zdolnego kompozytora. Nazywał się Tadeusz Janik. I że to będzie tekst do jego piosenki.
I zaczęłaś mi opowiadać o klimacie niedzielnych, słonecznych popołudni, kiedy nikomu się nigdzie nie spieszy, kiedy można spokojnie pójść na spacer i cieszyć się słońcem i ciepłem.
W taksówce przepisałam tekst i tak jakoś sam wszedł mi do głowy.
Następnego dnia zjawiłam się na próbie z maleńkim bukiecikiem w ręku. W domu, na parapecie, stały jakieś dziwne kaktusowate rośliny, oblepione różowymi kwiatkami. Ogoliłam je bez litości, kwiatki ułożyłam w bukiet, który owinęłam udzierganą naprędce szydełkiem bawełnianą koronką. Teraz wyciągałam go do Ireny, ogromnie z siebie zadowolona.
Irena przymróżyła kpiąco oczy :
- bukiecik rezedy ? - roześmiała się
Czyżby podejrzewała tę masakrę, którą urządziłam na parapecie ? - pomyślałam zaniepokojona
Niestety tak ! Zdumiona słuchałam jak pada nazwa rośliny, którą tak bezlitośnie potraktowałam. Ciągle mnie zaskakiwała...
A dzisiaj ? 30 lat później... Dorosła jak wy, zabiegana co świt...
Wyobraźcie sobie małe zapyziałe miasteczko położone o 25 km od Paryża. Z jednej strony Marna, za nią kanał i sztuczne jezioro. Z drugej strony niewielki las noszący pompatyczną nazwę Wielkiego Lasu. Przy wąskich uliczkach, za murkami z szarego kamienia obrzeżonymi kutą kratą, rozpierają się małe kamienne domki. Otaczają je niewielkie ogródki o których tutaj mówi się : le jardin du curé - ogródek proboszcza.
To znaczy taki, w którym zioła, kwiaty i jarzyny rosną obok siebie, na bardzo małej przestrzeni, w idealnym porządku. Wszystko jest na swoim miejscu, mięta i cytrynowa werbena rozpierają się w doniczkach, rododendrony i azalie wzdłuż murów domu, a róże pną się po pergolach.
Co tydzień na małych uliczkach tańczy niedziela. Rozgrzane powietrze pachnie pnącymi czerwonymi różami, ten sam gatunek rozgościł się we wszystkich ogrodach, i jako jeden z ostatnich, ma jeszcze jakiś zapach. Przez szeroko otwarte okna można dostrzec unoszące się w smugach światła małe drobinki pyłu. Co roku, pod koniec lipca czekamy na szczególnych gości : rój czarnych malutkich pszczół. Zjawiają się nie wiadomo skąd i przez dwa, trzy tygodnie brzęczą w dzikim winie, którym obrośnięty jest cały dom.
Sąsiedzi wychodzą na chodnik, opierają się o otwarte bramy i zagadują przez płot. Albo zawieszają nam na ogrodzeniu główkę świeżej sałaty, trochę dopiero co urwanych czereśni, słoik konfitur z truskawek.
W podziękowaniu wieczorem mój mąż roznosi świeżo upieczone bułeczki, kawałek drożdżowego ciasta, czasami jakieś ciasteczka.
Marc, którego nazywamy żartobliwie cieciem ulicy, bo ma zawsze najświeższe nowinki, przejeżdża właśnie na rowerze. Macha do nas wesoło - ça va ? Ciągle się gdzieś spieszy ! Jego żona, oparta jak my o furtkę, uśmiecha się pobłażliwie - niech sobie pedałuje, nigdy nie potrafił usiedzieć spokojnie. Gilbert z naprzeciwka tłumaczy nam długo i drobiazgowo jak szukał najlepszego miejsca w ogrodzie dla jakiegoś krzewu - przypomina mi się Michał : precyzja, skupienie, fachowa dokumentacja i jeszcze bardziej fachowe wykonanie. Nathalie przybiega z malinowym sorbetem. Wita ją zbiorowe : ooooooh ! Ktoś musi podjąć najważniejszą niedzielną decyzję, nie możemy przecież przestać popołudnia przy furtkach : wołam do męża żeby przyniósł z piwnicy kilka butelek cidru i szklanki, a sama lecę wycierać ogrodowy stół.
A w zimie ? Jak dzisiaj kiedy termometr wskazuje -3 ? Nasz mały domek wydaje się szary i brzydki. Liście dzikiego wina uschły i opadły, po ścianach pną się jego nagie konary. W zimie niedziela tańczy za szczelnie zamkniętymi drzwiami. W kominku trzaska wesoło ogień, na dywaniku śpi wielki żółty pies. Cały dom pachnie rosnącym w piekarniku chlebem.
Wkładam do odtwarzacza "Małe rzeczy" :
"Bądź mym aniołem
Istnieniem swym dodawaj mi sił...."
Mój mąż patrzy w zadumie na zdjęcie i mówi nagle :
- elle a quelque chose d'une fée...
(jest w niej coś z wróżki...)
O tak! Któż inny by to potrafił ? Któż inny potrafiłby zapisać w nas tak trwale i tak głęboko słowa i melodie piosenek towarzyszących nam przez całe życie, i nie tylko w niedzielę...
Był to koniec lat siedemdziesiątych. Stałyśmy na postoju, czekając na taksówkę. O dziwo, same :-). Byłam zdziwiona i zachwycona. Nikt nam nie towarzyszył, na postoju również nie było nikogo. Będę cię miała tylko dla siebie ! Ach, te nastolatki ! Ireno, byłaś taka cierpliwa !
Taksówki ciągle nie było. Wyjęłaś z torebki kartkę papieru i powiedziałaś, że poznałaś młodego zdolnego kompozytora. Nazywał się Tadeusz Janik. I że to będzie tekst do jego piosenki.
I zaczęłaś mi opowiadać o klimacie niedzielnych, słonecznych popołudni, kiedy nikomu się nigdzie nie spieszy, kiedy można spokojnie pójść na spacer i cieszyć się słońcem i ciepłem.
W taksówce przepisałam tekst i tak jakoś sam wszedł mi do głowy.
Następnego dnia zjawiłam się na próbie z maleńkim bukiecikiem w ręku. W domu, na parapecie, stały jakieś dziwne kaktusowate rośliny, oblepione różowymi kwiatkami. Ogoliłam je bez litości, kwiatki ułożyłam w bukiet, który owinęłam udzierganą naprędce szydełkiem bawełnianą koronką. Teraz wyciągałam go do Ireny, ogromnie z siebie zadowolona.
Irena przymróżyła kpiąco oczy :
- bukiecik rezedy ? - roześmiała się
Czyżby podejrzewała tę masakrę, którą urządziłam na parapecie ? - pomyślałam zaniepokojona
Niestety tak ! Zdumiona słuchałam jak pada nazwa rośliny, którą tak bezlitośnie potraktowałam. Ciągle mnie zaskakiwała...
A dzisiaj ? 30 lat później... Dorosła jak wy, zabiegana co świt...
Wyobraźcie sobie małe zapyziałe miasteczko położone o 25 km od Paryża. Z jednej strony Marna, za nią kanał i sztuczne jezioro. Z drugej strony niewielki las noszący pompatyczną nazwę Wielkiego Lasu. Przy wąskich uliczkach, za murkami z szarego kamienia obrzeżonymi kutą kratą, rozpierają się małe kamienne domki. Otaczają je niewielkie ogródki o których tutaj mówi się : le jardin du curé - ogródek proboszcza.
To znaczy taki, w którym zioła, kwiaty i jarzyny rosną obok siebie, na bardzo małej przestrzeni, w idealnym porządku. Wszystko jest na swoim miejscu, mięta i cytrynowa werbena rozpierają się w doniczkach, rododendrony i azalie wzdłuż murów domu, a róże pną się po pergolach.
Co tydzień na małych uliczkach tańczy niedziela. Rozgrzane powietrze pachnie pnącymi czerwonymi różami, ten sam gatunek rozgościł się we wszystkich ogrodach, i jako jeden z ostatnich, ma jeszcze jakiś zapach. Przez szeroko otwarte okna można dostrzec unoszące się w smugach światła małe drobinki pyłu. Co roku, pod koniec lipca czekamy na szczególnych gości : rój czarnych malutkich pszczół. Zjawiają się nie wiadomo skąd i przez dwa, trzy tygodnie brzęczą w dzikim winie, którym obrośnięty jest cały dom.
Sąsiedzi wychodzą na chodnik, opierają się o otwarte bramy i zagadują przez płot. Albo zawieszają nam na ogrodzeniu główkę świeżej sałaty, trochę dopiero co urwanych czereśni, słoik konfitur z truskawek.
W podziękowaniu wieczorem mój mąż roznosi świeżo upieczone bułeczki, kawałek drożdżowego ciasta, czasami jakieś ciasteczka.
Marc, którego nazywamy żartobliwie cieciem ulicy, bo ma zawsze najświeższe nowinki, przejeżdża właśnie na rowerze. Macha do nas wesoło - ça va ? Ciągle się gdzieś spieszy ! Jego żona, oparta jak my o furtkę, uśmiecha się pobłażliwie - niech sobie pedałuje, nigdy nie potrafił usiedzieć spokojnie. Gilbert z naprzeciwka tłumaczy nam długo i drobiazgowo jak szukał najlepszego miejsca w ogrodzie dla jakiegoś krzewu - przypomina mi się Michał : precyzja, skupienie, fachowa dokumentacja i jeszcze bardziej fachowe wykonanie. Nathalie przybiega z malinowym sorbetem. Wita ją zbiorowe : ooooooh ! Ktoś musi podjąć najważniejszą niedzielną decyzję, nie możemy przecież przestać popołudnia przy furtkach : wołam do męża żeby przyniósł z piwnicy kilka butelek cidru i szklanki, a sama lecę wycierać ogrodowy stół.
A w zimie ? Jak dzisiaj kiedy termometr wskazuje -3 ? Nasz mały domek wydaje się szary i brzydki. Liście dzikiego wina uschły i opadły, po ścianach pną się jego nagie konary. W zimie niedziela tańczy za szczelnie zamkniętymi drzwiami. W kominku trzaska wesoło ogień, na dywaniku śpi wielki żółty pies. Cały dom pachnie rosnącym w piekarniku chlebem.
Wkładam do odtwarzacza "Małe rzeczy" :
"Bądź mym aniołem
Istnieniem swym dodawaj mi sił...."
Mój mąż patrzy w zadumie na zdjęcie i mówi nagle :
- elle a quelque chose d'une fée...
(jest w niej coś z wróżki...)
O tak! Któż inny by to potrafił ? Któż inny potrafiłby zapisać w nas tak trwale i tak głęboko słowa i melodie piosenek towarzyszących nam przez całe życie, i nie tylko w niedzielę...
12 lutego 2012 15:11 | JC
GŁOSUJENY: Lista Przebojów Radia Atut: "Kawiarenki" naszej Ireny
Kawiarenki są już na drugiej pozycycji, a godne są pierwszej Nie znam nikogo, kto by nie lubił tej piosenki!
P.S. I ja również prosiłbym o pamiętanie czyja to jest strona...
P.S. I ja również prosiłbym o pamiętanie czyja to jest strona...
12 lutego 2012 15:08 | Artur(ARTUR)
do Joanny
Trochę pani przesadza...albo jest pani tu zupelnie nowa i nie zalapała jeszcze klimatu tej strony,tego miejsca Irenkowego w internecie...albo ma pani swoj pomysl na tą KG.
....albi ja jestem błędzie i się mylę...a zreszta nieważne.
Spadam na dziś.
Ciężko i tak więc ...trzymajcie się razem
....albi ja jestem błędzie i się mylę...a zreszta nieważne.
Spadam na dziś.
Ciężko i tak więc ...trzymajcie się razem
12 lutego 2012 14:52 | Joanna
Jeżeli chcą państwo pisać o WH to wejdźcie na jej strone a tej nie zaśmiecajcie.
12 lutego 2012 14:34 | Iza W.
Irena, Whitney...
co dwa trzy tygodnie odchodzi od nas wielki artysta. Można się pocieszac, że Whitney spiewa w anielskim chórze razem z Ireną. Ale liche to pocieszenie
12 lutego 2012 14:25 | Ewa z Warszawy
Zostają wspomnienia...
Witajcie, coś się jednak kończy, niestety... Trudno porównywać Irenkę z Whitney, ale tak się złożyło, że z zagranicznych piosenkarek bardzo lubiłam w latach 80-90tych Whitney Houston. Miałam Jej zdjęcia i kasety. Pamiętam występ w Sopocie i film Bodyguard. Pamiętam Jej głos z niesamowitą 5=cio oktawową skalą i ogromne przeboje. A teraz Obie śpiewają w anielskim chórze wspólnie " One moment in time" - " Pusty dzień"...
[www.youtube.com]
[www.youtube.com]
[www.youtube.com]
[www.youtube.com]
12 lutego 2012 14:20 | Artur(ARTUR)
WH
Tak się składa,że Whitney należała do moich najbardziej ulubionych artystek.Miała wszystko aby być ulubienicą milionów i ten głos zupełnie zniewalający.Tak się składa również,że byłem na tym koncercie w Sopocie na festiwalu siedząc na widowni.Specjalnie dla niej tam się pojawiłem z gronem moich znajomych.
To był koncert koszmarny pod każdym wzgłędem.Cały czar prysł.Potem byłem jeszcze w Atlancie na jej koncercie i wrażenia podobne...z tym,że forma już dużo gorsza.Od tego monentu przestałem się w ogóle interesowac jej losami...Dochodziły tylko coraz bardziej żenujące informacje o upadku tej wilekiej gwiazdy.
Zwyczajnie żal...ale Ona nigdy nie szanowała swojej publiczności...i jak się okazuje siebie też.
Uwielbiam jej pierwszy album,który dla mnie jest doskonałością...ale niestety przeszkadza mi to wszytsko co potem się z nia wydarzyło...cały mit rozpadł się i potłukł na kawałki.
Szkoda.
Wśród moich ulubionych amerykańskich gwiazd,która również odeszła bardzo przedwzceśnie .a powody były niemal identyczne jak Naszej Ireny...jest ukochana od zawsze Laura Branigan...Jakżesz różna od WH we wszystkim a zwłaszcza w tarktowaniu swoich fanów i sympatyków...a Jej koncerty były magiczne.
Tak mi właśnie dziś o Niej myślę...i o tym ,że moje dwie najwieksze muzy już są po Tamtej Stronie...Irena i Laura.
Może się polubią?
Nie można różnocować śmierci,dramatów odejścia różnych osób...ale te różnice są czy to się komuś podoba czy nie.
[www.youtube.com]
[www.youtube.com]
Miłego dnia.
To był koncert koszmarny pod każdym wzgłędem.Cały czar prysł.Potem byłem jeszcze w Atlancie na jej koncercie i wrażenia podobne...z tym,że forma już dużo gorsza.Od tego monentu przestałem się w ogóle interesowac jej losami...Dochodziły tylko coraz bardziej żenujące informacje o upadku tej wilekiej gwiazdy.
Zwyczajnie żal...ale Ona nigdy nie szanowała swojej publiczności...i jak się okazuje siebie też.
Uwielbiam jej pierwszy album,który dla mnie jest doskonałością...ale niestety przeszkadza mi to wszytsko co potem się z nia wydarzyło...cały mit rozpadł się i potłukł na kawałki.
Szkoda.
Wśród moich ulubionych amerykańskich gwiazd,która również odeszła bardzo przedwzceśnie .a powody były niemal identyczne jak Naszej Ireny...jest ukochana od zawsze Laura Branigan...Jakżesz różna od WH we wszystkim a zwłaszcza w tarktowaniu swoich fanów i sympatyków...a Jej koncerty były magiczne.
Tak mi właśnie dziś o Niej myślę...i o tym ,że moje dwie najwieksze muzy już są po Tamtej Stronie...Irena i Laura.
Może się polubią?
Nie można różnocować śmierci,dramatów odejścia różnych osób...ale te różnice są czy to się komuś podoba czy nie.
[www.youtube.com]
[www.youtube.com]
Miłego dnia.
12 lutego 2012 13:47 | Puella555 (UK)
Wspomnienie o Whitney Houston
Pamiętam jak Whitney Houston przyjechała do Sopotu z córką Christiną. Dziecko było bardzo grubo ubrane, miało na głowie czapkę z nausznikami - nie wiem, kto im powiedział, że u nas może być w tym czasie tak zimno... Whitney zaśpiewała pięknie dla naszej publiczności i taka pozostanie w mojej pamięci.
Jak tu przede mną trafnie powiedziano, musimy bardziej doceniać nasze rodzime gwiazdy, bo niekiedy w niczym nie ustępują one talentem tym zagranicznym. Pani Irena jest tego wspaniałym przykładem.
Jeszcze raz podziękowanie dla Sławka za wczorajszą/dzisiejszą audycję.
Jak tu przede mną trafnie powiedziano, musimy bardziej doceniać nasze rodzime gwiazdy, bo niekiedy w niczym nie ustępują one talentem tym zagranicznym. Pani Irena jest tego wspaniałym przykładem.
Jeszcze raz podziękowanie dla Sławka za wczorajszą/dzisiejszą audycję.
12 lutego 2012 13:44 | Bożena raz jeszcze
Pani Irenka żyje w nas ,w naszych sercach i pamięć o Niej nie zaginie. W swoich piosenkach zostanie z nami na zawsze i dla mnie osobiście nie ma większego znaczenia czy media uhonorują Jej obecność na polskiej scenie tak jak na to zasługiwała. W moim sercu jest na pierwszym miejscu. Kocham te piosenki a jak płyty się zedrą kupię nowe. Już się zastanawiam czy nie kupić bo słucham gdy odpoczywam i gdy wypełniam obowiązki domowe. Pozdrawiam.
12 lutego 2012 13:13 | Bożena (ŚLĄSK)
Witajcie kochani. Dzięki tym stronom poznaję Irenę prywatnie. Nie znałam jej osobiście ,byłam jedynie na kilku koncertach. Jakoś nigdy nie miałam zwyczaju by interesować się życiem prywatnym gwiazd ,jakimi są ludźmi. Cieszę się ,że mogę poczytać Wasze wspomnienia ,pooglądać zdjęcia z podróży ,koncertów ale przede wszystkim odnajdywać piosenki ,których nie znałam. Płyty "małe rzeczy" słucham i słucham bez końca. Dziękuję i pozdrawiam cieplutko.
12 lutego 2012 13:10 | ANNA
Witam Wszystkich , i zycze milego niedzielnego popoludnia . Duzo sloneczka .
Pozdrawiam .
Pozdrawiam .
12 lutego 2012 13:06 | Zisl
Cudze chwalcie - swego nie znacie
Wszystkie media w Polsce trąbią o Houston - zamieszczają fragmenty ostatnich koncertów a w przypadku Pani Ireny przeszły praktycznie bez rozgłosu (pomijalne informacje) - a media mają pożywkę bo przedawkowała narkotyki. Tak to już jest - sensacja goni sensację.
12 lutego 2012 12:45 |
obserwujac media zagraniczne zazdroszcze im,ze potrafia nadac tyle pieknych programow poswieconych zmarlym gwiazdom,napawa smutkiem jak to wyglada u Nas,dziwny z Nas narod,odnajduje sie tylko jakas czesc ludzi,ktora jest tak wrazliwa?miesiacami za to analizuje sie morderstwa,czy wszelkie patologie,nie rozumie tego i jest mi smutno
12 lutego 2012 12:00 | Artur(ARTUR)
radio sezam
Sławku należa Ci się podziękowania za wczorajszą wieczorno-nocną audycję poswieconą Irenie (Jarence,jakie to fajna ksywka:) )...mówiąc szczerze miaem mieszane uczucia czy nie za wcześnie na taki Irenkowy maraton...ale wyszło OK.
Dzięki.
Dzięki.
12 lutego 2012 11:51 | Artur(ARTUR)
Sorry nie widzę żadnej analogii między tymi odejściami...
Żal, każdego człowieka, a odejście artysty, poety, czy innego powszechnie znanego człowieka szczególnie jest zauważalna i boli inaczej, często mocniej... ale nie można dopatrywać się analogii czy syndromu czy czegoś jeszcze mistycznego w odejściu kogoś kto miał 90 lat, czy gdy wszystko robił aby odejść młodo z tragizmem i wyrokiem przedwczesnego odejścia z powodu choroby nie do wyleczenia.... często nagłej.
12 lutego 2012 11:39 | Bogusia L
Żegnaj, Whitney Houston!
Teraz już wiem dlaczego od paru dni słuchałam piosenki "Pusty dzień"
Czy tam na Górze potrzebują piosenkarek spod znaku Lwa?
Mogła dalej żyć,tak samo jak Irena ...
Żegnaj.
[www.youtube.com]
Czy tam na Górze potrzebują piosenkarek spod znaku Lwa?
Mogła dalej żyć,tak samo jak Irena ...
Żegnaj.
[www.youtube.com]
12 lutego 2012 11:10 | Katarzyna z Warszawy
Pusty dzień (One moment in time)
12 lutego 2012 10:55 | Aneta
Sławku dziękujemy za piękną audycję
12 lutego 2012 10:22 | Puella555 (UK)
Do Juergen - Irena Jarocka - Pusty dzień (One Moment in Time - Whitney Houston)
Dziękuję bardzo za tę piosenkę - wspaniały hołd dla Whitney Houston i cudowne wykonanie...
12 lutego 2012 10:09 | Puella555 (UK)
Piosenka przewodnia + teksty
Przeważnie mam tak codziennie rano że nucę jedną i tę samą piosenkę, nazywam ją piosenką przewodnią - nie wiem dlaczego tak jest. Dzis jest to C'est fini ... Taki nastrój
[www.youtube.com]
Znalazłam link do tekstów śpiewanych przez Panią Irenę, niektóre mogłyby śmiało istnieć jako wiersze. Podaję, choć większość z nas zna je na pamięć
[teksty.org]
12 lutego 2012 09:55 | Monika_Slask
:(
okropnie się ten rok zaczyna a jest dopiero luty...
12 lutego 2012 09:52 | Puella555 (UK)
Dziś Whitney Houston...
Nasza Pani Irena, wcześniej Amy Winehouse, Etta James, Violetta Villas, dziś odeszła Whitney Houston... Będą nam tam śpiewać na niebieskich połoninach...
12 lutego 2012 08:26 | Monika z Warszawy
Lektury Ireny
Gosiu NB jedną z ostatnich książek,którą czytała wykonawczyni Małych rzeczy były Listy na niewyczerpanym papierze Osieckiej i Przybory,czytała książki Michała Tombaka i o chińskiej medycynie-Chiny,kuchnia,medycyna,jej ulubione ostatnio czasopisma to Pani i Zwierciadło.
Nasz dzień rozpoczął się od kanału Małe rzeczy na telewizorku-tak nazywam multimedia.
Syn spojrzał i pyta-to strona jest znów kolorowa,nie to inny dział.
Odeszła Whitney Houston...
Nasz dzień rozpoczął się od kanału Małe rzeczy na telewizorku-tak nazywam multimedia.
Syn spojrzał i pyta-to strona jest znów kolorowa,nie to inny dział.
Odeszła Whitney Houston...
12 lutego 2012 02:24 | Sławek
dziękuje
Dziękuje pięknie za to ,ze tak licznie zgromadziliście się w jednym miejscu i nie pomyliłem się - czułem jak jesteście razem emocjonalnie, a ja cóż również jak zapewne słyszeliście byłem z Wami.
Nie będę usprawiedliwiał potknięć, bo nie o to chodzi, żeby się nie potknąć, a o to żeby mimo wszystko utrzymać równowagę.
Dużo wytrwałości życzę.
Nie będę usprawiedliwiał potknięć, bo nie o to chodzi, żeby się nie potknąć, a o to żeby mimo wszystko utrzymać równowagę.
Dużo wytrwałości życzę.