Intencją Księgi Gości jest wyrażenie szacunku dla Ireny Jarockiej, upamiętnienie zarówno jej dorobku artystycznego jak i osobowości artystki. Osoby pragnące zamieścić swoje wspomnienia związane z artystką, wypowiedzieć się na temat portalu lub wyrazić szacunek dla Ireny Jarockiej za całokształt jej dorobku, prosimy o przesłanie tekstu na: Jarocka@gmail.com.

Uzupełniamy stale materiały z życia Ireny na portalu IrenaJarocka.pl.
Brakujące materiały lub korekty prosimy o przesyłanie na Jarocka@gmail.com

14 marca 2009 22:06 | Małgorzata

A, no widzisz nie skojarzyłam:)) Ale dobrze, że wkleiłaś.

14 marca 2009 21:57 | Bogusia L

Małgorzato te wspomnienia napisał pan Dominik Górny bardzo młody pan......ja tylko skopiowalam i dałam tutaj na stronkę aby wszyscy poczytali o nasze cudownej Irence...

14 marca 2009 21:52 | Małgorzata

jak to jest z tymi gwiazdami

Temat bycia i nie bycia gwiazdą jest bardzo trudny i podejmowanie go nastręcza wielu wątpliwości i właściwie sprzeczności, bo nawet jeśli mam jakieś przekonanie do tego, iż dana osoba zasługuje na to miano, to rzeczywistość szybko weryfikuje moje spostrzeżenia i stara się narzucić zupełnie inne kryteria.
Może zacznę od tego, że za bardzo nie lubię tego określenia i staram sie go używać jak najmniej. A to dlatego, że do osób które cenię bardzo i które wpłynęły na moje życie to określenie po prostu nie pasuje. Agnieszka Osiecka - gwiazda? Krzysztof Kieślowski? McCartney, Waters czy Wakeman z pewnością kiedyś byli nazywani gwiazdami, ale obecnie w stosunku do nich to określenie pojawia sie coraz rzadziej. I w czym tkwi problem?
Po pierwsze w tym, że obecnie są jasno postawione kryteria, kogo można uważać za gwiazdę a kogo nie. Zatem gwiazdy które tańczą - są nimi (sama nazwa wskazuje, poza tym prosta matematyka - ci co nie tańczą gwiazdami raczej nie są), ci co na lodzie, poddający się ocenie Dody - też, nazwiska które przewijają się na Pudelkach, Plotkach, Itympodobnych - to jasne ( w końcu jak Cię nie ma na wyżej wymienionych portalach-nie istniejesz).
Po drugie nadużywanie tego terminu, co spowodowało jego kompletna degradację. Dzisiaj gwiazda NIC nie znaczy. Znaczy tyle co patrz akapit wyżej i jeszcze można dodać do tego, że wystarczy wystąpić w jakimś "reality show" i już jest się gwiazdą. Zatem zostały odwrócone kompletnie pewne etapy dochodzenia do sukcesu, bo tak jak kiedyś gwiazdą było nazwanym po wielu osiągnięciach, wydanych płytach, nagrodach festiwalowych itp. O tyle teraz istnieje coś w rodzaju kredytu zaufania i gwiazdą jest się od już (tak jak w szkole przychodzi nowy nauczyciel i na zachętę daje dzieciom piątki) i tylko trzeba ten tytuł utrzymać...No i tutaj pojawiają się schody. Stąd taka rotacja i nasze gwiazdy zmieniają się jak w kalejdoskopie.
Ale wracając do sedna...każdy artysta sam decyduje o tym w jakim stopniu (nazwę to brzydko, ale proszę się nie obrażać) chce się sprzedawać poza sceną (bo występ publiczny to też jest poniekąd sprzedawanie siebie - swoich emocji, duszy), każdy ustala pewien margines. I o ile faktycznie internet wiele ułatwia (bezpośredni kontakt, wiele informacji) to przecież chyba nikt nie powie, że wie o p. Irenie wszystko. Świadczą o tym pytania, które pojawiają się po koncertach, pytania tutaj na stronie. Ale jakby ktoś chciał się dowiedzieć czegoś szokującego i przeszuka te "popularne" portale które wymieniłam, to nie znajdzie nic. I może jeśli już chce się faktycznie znaleźć gwiazdy, to trzeba ich szukać w tych niszowych sferach naszego życia, pod podszewką showbiznesu. Gwiazdą jest osoba, która sama się tak nie określa, a której twórczość, sposób bycia po prostu nasuwają takie skojarzenie.
Ktoś mi kiedyś powiedział, że jak spotkasz wielkiego człowieka, poznasz go po tym, że jest skromny. I w tym tkwi chyba tajemnica poszukiwania gwiazd.
***
Bogusiu super wspomnienie z Poznania:)

14 marca 2009 21:31 | Bogusia L

o koncercie Ireny Jarockiej w Poznaniu 5 marca 2009

„Małe rzeczy” są najważniejsze – koncert Ireny Jarockiej w „Koronie”



Piosenka niesie w sobie echo wspomnień, których głosem jest miłość – taką myśl wyśpiewała Irena Jarocka, podczas ostatniego koncertu w klubie „Korona”. Legenda polskiej piosenki przybyła do Poznania na zaproszenie Janusza Hojana, Ludmiły Kłos i Barbary Wiśniewskiej – animatorów koncertowego życia „Korony”.

Irena Jarocka w swoich piosenkach podzieliła się z poznańską publicznością „małymi rzeczami”, czyli tym, co ją najbardziej cieszy i daje energię do twórczego działania i czynienia swoich marzeń spełnionymi. Każda z jej piosenek była jak łza szczęścia, przez której pryzmat można było dostrzec duszę Jarockiej. Sama artystka, w rozmowie po koncercie, przyrównała ją do krajobrazu nasyconego impresjami kojarzonymi z płótnami Moneta. Może właśnie w tym kryje się tajemnica barwnych w emocje jej utworów?

Wszyscy, którzy przybyli na koncert, popłynęli wraz z „Gondolierami znad Wisły” tam, gdzie „Odpływają kawiarenki”. Piosenki Jarockiej otwarły dla poznańskich słuchaczy „kawiarenki” szczerych przeżyć. Zaprosiły do świata, gdzie „kocha się raz”, a jeśli śpiewać o „chłopcach z weselszych lat”, to tylko po to, „by coś zostało z tych dni”. Dla Ireny Jarockiej koncert pokazał, że „z tych dni” pełnych dawnych wzruszeń, pozostało to, co najważniejsze – „miłość” słuchaczy jej piosenek i wielbicieli estradowego talentu. A co pozostało dla jej publiczności? Na pewno pełne uśmiechu piosenki. Dla wielu z nas stały się one wiernymi towarzyszkami codzienności, powierniczkami smutków i radości, które zdają się nieustannie wołać – „niech tańczą nasze serca”. Serce Ireny Jarockiej było tego wieczoru prawdziwie „roztańczone”, co udowodniło wyznanie, że „motylem jestem”.

„Nie wrócą te lata, te lata szalone…” – jeśli nawet temu uwierzymy, to na okoliczność koncertu w „Koronie” należałoby od razu dośpiewać drugą część refrenu, z którego pochodzą słowa tej piosenki – „Tak jak ja zawsze jasną miej twarz (…) żyj chwilą, dopóki jeszcze trwa”. Koncert Ireny Jarockiej był „chwilą” obcowania z tym, co piękne i pełne szczęścia. Nie zapomnijmy o nim, bo jak mówi sama Jarocka – należy pamiętać tylko to, co dobre, bo dzięki pogodnym wspomnieniom łatwiej żyć. Dominik Górny

14 marca 2009 21:14 | @

Gościu bardzo ciekawie piszesz.

Grażyna S. zbiera i czeka na takie wspomnienia i opisy.Jakbyś chciał Drogi Gościu to napisz coś specjalnie na adres który tutaj wielokrotnie był podawany i tutaj bo takich wpisów nigdy nie jest dość.

14 marca 2009 21:04 | Bogusia L

jeszcze zdjecia z koncertu w Borku Wlkp.

[www.zycie-gostynia.eu]
Miłego oglądania z koncertu w Borku Wlkp naszej kochanej i najpiekniejszej Gwiazdy.

14 marca 2009 20:09 | Gość

IRENA JAROCKA I ANNA JANTAR -dwie wielkie gwiazdy lat 70-tych

Irena bardzo często występowala w programach wspólnie z Anną Jantar.rzeczywiście nie ma ich wspólnych zdjęć .Jedyne wspólne są fotografie z fragmentu " Hulać z nim nie chciały" , które można znależć na stronach Anny jantar. [www.annajantar.info.pl]- trzeba wejść na blogi do których są podane linki -te zdjęcia są na blogu chyba Przemka.
W latach 70-tych była wtedy moda na programy składankowe gdzie każdy z artystów śpiewał 1 piosenkę.
Ireny i Ani pełno było w telewizji.W radio cały czas leciały ich piosenki.Obie panie konkurowały ze sobą i konkurowali też ze sobą ich zwolennicy.
Pamiętam,że w pr I RP byla w latach 1975-1976 Lista Przebojów / niedzielne przedpołudnia/W pewnym momecie na liście był Staruszek świat Anny i W świetle nocy w mroku dnia Ireny/bardzo lubię tę nieco zapomnianą piosenkę /.
Pewnie wszyscy to pamiętacie bo widać,że osoby tu wpisujące się lata 70-te dobrze pamiętają.To wspomnienie jest przeznaczone dla" smarkaterii" , która urodziła się grubo po 1979 roku.Te osoby nawet nie wyobrażają sobie jakimi gwiazdami była I.J. i A.J. jaki był wtedy ich prestiż, jakie wywoływały wrażenie. Nie było wtedy tego całego internetu, który oprócz korzyści przyniósł ze sobą śmietnik gdzie opluwa się wszystkim...wtedy gwiazda była bardziej niedostępna, niewiele się wiedziało o jej życiu prywatnym-dlatego wszystko było ciekawe i na wagę złota.Teraz wszystko zrobiło się bardziej dostępne i czar wielu gwiazd ,a tym bardziej pseudo-gwiazd prysł jak bańka mydlana.A ile piosenkarki miały wtedy występów... i to nie takich na czterech dechach gdzieś nad jeziorem tylko w salach i występy były biletowane, a sale pełne.Gość z kuflem piwa nie miał tam dostępu.zresztą kultura była całkiem inna.Było biedniej, mniej kolorowo i dlatego "gwiazda" niosłla ten blichtr, kolor niczym królewna z bajki. Pani Irena pewnie wie o czym mówię.

14 marca 2009 19:18 | Małgorzata

Anna Jantar pięknie wybrnęła z tego pytania o podobieństwo z p. Ireną:) Pamiętam ten wywiad, przypominany dawno temu przez TV Polonia.
Pozdrowienia.

14 marca 2009 19:02 | fot

To niemożliwe aby Irena Jarocka nie miała wspólnych zdjęć z Anną Jantar.Z pewnością gdzieś są a może u samej Artystki można by coś znależć.

14 marca 2009 18:56 | ewcia

ja tez niestety o takim nie slyszalam, ale bardzo fajnie byloby je zobaczyc razem:) jest bardzo smieszny wywiad z Ania na youtube, w ktorym mowi o pani Irenie:) [www.youtube.com]
ksiazka o Annie Jantar jest fenomenalna,polecam wszystkim :)
a dzis zapalmy [*]

14 marca 2009 16:11 | Gosia NB

wspólne zdjęcie

Witam. Mam pytanie; czy ktoś posiada albo widział może kiedyś wspólne zdjęcie Anny Jantar i Ireny Jarockiej? Usilnie poszukuję ale jakoś nigdy takiego nie widziałam, a też jak do tej pory nie słyszałam o takim. Przyznać się proszę kto ma...:) Pozdrawiam

14 marca 2009 14:40 | ewik

....

Miło się czyta Wasze wspomnienia pokoncertowe, piszcie jak najwięcej:)
U mnie dzisiaj słoneczko, co bardzo mnie cieszy, bo wczoraj rano miałam śniegu prawie po kolana.
Pani Irenko, dużo zdrówka życzę, zbliża się najpiękniejsza pora roku, więc będzie ok:)

14 marca 2009 13:50 | IRENOWIEC - Krysia

Wspomnienia z Warszawy

Witam wszystkich na stronie. Lidka i Voy już mnie uprzedzili jeśli chodzi o relację z warszawskiego koncertu Ireny. Powtarzać się nie będę. Koncert był wspaniały. Cudowne piosenki, publiczność wspaniale się bawiła. Zrobiłam trochę zdjęć, prześlę je Agnieszce z prośbą by umieściła je w archiwum na stronie dokumentując koncert. To było naprawdę cudowne przeżycie, szczególnie dla mnie w tym dniu. Dziękuję Bogusi za życzenia, dziękuję Lidce i Voyowi za miłe wspólnie spędzone chwile. Przede wszystkim jednak choć uczyniłam to osobiście, raz jeszcze gorąco i serdecznie dziękuję Pani Irence za te cudowne chwile w czasie koncertu i po .... Nigdy tego nie zapomnę. Dzięki. Narazie pozdrawiam i do ... "napisania". Krysia.

14 marca 2009 13:10 | ARTUR

Pamietamy,pamietamy o 14 marca...a ja nawet bardzo wiele pamietam. W empikach jest książka o Annie Jantar.

Juergenie! Voy należy do tych osób co o muzyce wiedzą chyba wszystko.Z tego co wiem jest fanem kilku wykonawców i są to też m.in moje klimaty. Jak nadarzy się okazja to pewnie zaliczy też "pełnometrażowy" koncert Ireny z zespołem ;) ...bo warto! Lidka to "encyklopedia polskiej muzyki rozrywkowej",choć bardzo nie lubi jak ktoś to demaskuje...ale kto ją zna ten wie,że tak jest..kopalnia wiedzy o wielu wykonawcach. "Fala" jest równiez moją ulubioną piosenką z tego CD od pierwszego przesłuchania...i podoba mi się coraz bardziej. Dlatego też nie cierpiałbym gdyby to ta piosenka była typowana na next singiel...choć "Anioł" jest bardzo OK.
Pozdrawiam poimprezowo.

14 marca 2009 12:57 |

www.youtube.wm/watch?v=LsAmMatPEY4

14 marca 2009 12:40 | Ola

Anna I Irena

To wspaniałe , że pamięć o Annie Jantar jest wciąż żywa, Od jej śmierci minęło przecież aż 29 lat. Obejrzyjmy dziś piękny obrazek z tamtych czasów - piosenkę "Hulać z nim nie chciały" - młodziutka , śliczna Irena Jarocka i Anna Jantar - piękna, radosna, powoli przygotowująca się do roli mamy...

14 marca 2009 11:13 | Małgorzata

PamiętaMY o Annie Jantar

Wtedy dziwisz się, że tak kocham nieprzytomnie
Jak by zaraz świat miał się skończyć...
Kiedy pytasz mnie: czemu rzucam się jak w ogień
Wprost w ramiona twe, myślę sobie...
Nic nie może przecież wiecznie trwać,
Co zesłał los, trzeba będzie stracić.
Nic nie może przecież wiecznie trwać
Za miłość też przyjdzie kiedyś nam zapłacić...
***
Gdy w pół drogi mi zabraknie sił,
Gdy zwątpię, schylę wzrok,
Ten krajobraz, który we mnie śpi.
Schronieniem będzie mi,
Nadzieją mą.
***
Krzyknęłam wtedy, by się świat zatrzymał,
by nie minęło wszystko to, co było
i świat od tamtej chwili już nie mija,
i tak wygląda pewnie każda miłość.

Płynęliśmy w daleką podróż statkiem,
Nie istniejącym statkiem, bo z marzenia.
Płynęliśmy zachwytem aż do sił ostatka,
aż się pod nami zataczała ziemia.
***
Świat dał wykrzyczeć się nam
A sam bez nas poszedł tam gdzie chciał
Następcy stoją u bram
Ich gitary mają silę dział
Więc może by tak
Spocząć
Odejść w cień
Pobudować dom i dzieci mieć
Może spocząć
Odejść w cień
Tak jak inni zapaść w Wielki Sen.

14 marca 2009 09:34 |

..

Jesli już wspomniano o rocznicy A.Jantar to w Świat i ludzie jest artukuł wspomnieniowy.

14 marca 2009 09:33 | Bogusia L

Zaraz wyjeżdżam,ale chcę podziękować Voy-owi za super opis tego co wczoraj było na koncercie.Napewno zadałeś bardzo dobre pytania....myślę,ze teraz znowu bedziesz wypatrywał koncertów Ireny w Warszawie.
Czy Monika też była bo nic nie piszecie.
Herbata z cytryną i miodem dla naszej Gwiazdy.
Wszystkim miłego dnia.

14 marca 2009 00:57 | Aga93

Dzis mija 29 rocznica smierci Ani Jantar
pamiętajmy bo tak dlugo zyje czlowiek jak dlugo zyje pamiec o nim...

13 marca 2009 23:14 | juergen

... no to dobrze, ze sie jeszcze pamietamy Voy ;-)

13 marca 2009 23:00 | Voy

:)

Juergen - tak, to ja :) Jako wielki sympatyk science-fiction miło mi, ze dostarczam analogicznych wrazeń jak ten typ kina :)

13 marca 2009 22:53 | juergen

warszawskie pokoncertowe recenzje...

Dzieki Lidka, dzieki Voy za pierwsze pokoncertowe odglosy, pozdrawiam ;-) To chyba ten Voy, ktorego poznalem na promocji "Malych rzeczy" w Wa-wie (?), jezeli tak, to tym bardziej milo, ze tu wpadles i napisales ;-) Pierwszy raz na "pelnowymiarowym" koncercie naszej Ireny, hm ... to brzmi dla mnie, chorego nalogowo na koncerty I.J, tak jakos abstrakcyjnie prawie Science-Fiction, ale fajnie i ciekawie. "Queen Of Hearts" slyszalem kilka tygodni temu, na koncercie w Nagold (D), bez przeziebienia, ale tez z taka "pazurowa" jej interpretacja, co mi sie podobalo. Koniecznie musisz zaliczyc koncert Ireny, w ktorym ma blok francuskich standardow z "Ne me quitte pas", "Les feuilles mortes" & co, to poznasz wtedy inne interpretacje, bez pazura, ale za to z perfekt wylakierowanym paznokciem ;-)
Milego wieczoru i do zobaczenia przy jakiejs koncertowej okazji.

13 marca 2009 22:18 | Małgorzata

A i Voy'owi dzięki za długie wspomnienie:)
Ja pogrzebu nie oglądałam, ale ta piosenka w wykonaniu p. Ireny musiała brzmieć pięknie i wymownie w tym dniu.

13 marca 2009 22:14 | Bogusia L

" What a Wonderful World”.

Oglądałam dzisiaj pogrzeb profesora Religi i słyszałam jak pan grał na trąbce ten utwór.....

13 marca 2009 22:07 | Voy

Że temat

A, tak, popieram Małgorzatę, szczególnie prośbę o piosenkę "Mam temat na życie", która należy do moich (bardzo!) ulubionych.

13 marca 2009 22:05 | Małgorzata

Pazur rzeczywiście p. Irena ma. Może to nie jest wyczuwalne jak się słucha płyt, bo tam głos brzmi bardziej stonowanie i lirycznie, ale na żywo...przy niektórych piosenkach wbija słuchacza w fotel. Co nie oznacza, że tam gdzie ma być lirycznie i poetycko to nie jest. Jest. Wszystko we właściwych proporcjach.

13 marca 2009 22:04 | Voy

aaa... aneksik :)

Tak jest zawsze, gdy napiszę długą relację: potem mi sie przypominają szczegóły, które uzupełniam. Z nowych piosenek było "Nie mijaj życie me" i "Małe rzeczy" - szkoda, ze nie "Fala" (której jestem gorącym zwolennikiem!).

13 marca 2009 22:03 | Gość

Archiwa TP- dla chcących poszperać w archiwum TVP


13 marca 2009 22:01 | Voy

Zdrowie pani Ireny :)

Bogusiu, ze zrowiem chyba wciąż kłopot... Ale pani Irena całkiem niepotrzebnie usprawiedliwiała się w czasie koncertu, bo... kto nie wiedział, to nawet by sie nie domyślił, ze zdrówko siadło :(
A, jeszcze napisze, ze w trakcie koncertu udało mi sie "wyciągnąć" pania Irenę na osobiste zwierzenia :) Opowieści były ciekawe, przynajmniej dla mnie, który nie zna jej biografii "na wyrywki".

13 marca 2009 21:58 | Gość

14.03.2009 pamiętajmy o Annie


13 marca 2009 21:58 | Bogusia L

Oj Lidka dobrze,ze nam napisałaś o dzsiejszym koncercie.Czy nasza Irenak jest już zdrowa?
Krysi z Plocka wszystkiego naj...))) Bozenek stad nie znam ,ale moze kiedyś zapoznam i też wszystkiego dobrego.
Dobrej nocy.

13 marca 2009 21:58 | Voy

A więc już po… Lidka była pierwsza, zarówno na sali, jak i tu, w necie :)
Na koncert dotarłem w ostatniej chwiliA wszystko przez niestety korki.
Na szczęście nie było kłopotu z wejściem na koncert, ani z miejscem siedzącym. Na pcozatku uprzejme panie zawiadujące ruchem skierowały mnie na krzesło stojące prawie na scenie, skutkiem tego początek koncertu widziałem z boku, za to z doskonałym widokiem na zasłuchaną publiczność (potem się przesiadłem na miejsce z lepszą widocznością).
Pani Irena ma niezwykłą osobowość estradową. Gdy się pojawia, to nie musi nic robić, by wszyscy chcieli patrzeć tylko na nią. A tu do tego śpiewała :) A, i wspaniale wyglądała „na złoto”.
Sam koncert… Głównie przeboje, w tym kilka moich ulubionych, m. in. „Gondol Jerzy znad Wisły”, „Motylem jestem”, „Wymyśliłam cię”, „Nie wrócą te lata” czy „Beatlemania Story” i – nieśmiertelne – „Kawiarenki”. W ogóle muszę się przyznać, ze to był mój pierwszy „pełnowymiarowy” koncert pani Ireny (wcześniej tylko ta słynna promocja w Empiku), więc koncertowe wykonania z inną dynamiką niż te studyjne znane z płyt chłonąłem z wielkim zainteresowaniem. Przy wykonywaniu „Queen Of Hearts” w głosie pani Ireny pojawił się nieznany mi (i nawet nie przeczuwany!) „pazur”, jakaś „inna nuta”. Czy to wina (raczej zasługa!) country czy przeziębienia trudno ocenić – ale bardzo mi się podobało. I co ciekawe: ten szczególny „ton” (a może po prostu sposób interpretacji?) został do końca koncertu.
Na zakończenie, jako drugi bis, pani Irena zaśpiewała „What a Wonderful World”. Był to nie tylko miły akcent na koniec koncertu, bo piosenka ta pojawiła się dzisiejszego dnia w zupełnie innych okolicznościach: była grana podczas pogrzebu Zbigniewa Religi (o czym od rana słyszałem w radio). Finał koncertu okazał się więc nieoczekiwanym podsumowaniem nie tylko tych kilkudziesięciu minut spędzonych w niegdysiejszym kinie Kadr, ale także niejako podsumowaniem całego dnia (ba, napisać, że „podsumowaniem życia” było by chyba zbyt pompatyczne, co nie?).

13 marca 2009 21:54 | Małgorzata

Jak czytam, że była moja ukochana "Beatlemania..." to jeszcze bardziej zazdroszczę tym, co byli, jednocześnie bardzo się cieszę, że wieczór się udał (co było do przewidzenia:))
Pani Ireno, a czy na najbliższych koncertach będzie szansa na usłyszenie "Mam temat na życie" lub "Stare łzy"? Zresztą tych dobrych piosenek, do przypominania jest naprawdę wiele, to tylko moje subiektywne typy. A i "Kabała z siedmiu kart". Też jeden z moich ulubionych utworów.
Pozdrowienia dla Wszystkich i dzięki za po-koncertowe refleksje.

13 marca 2009 21:41 | Lidka

Po koncercie...

Jak zawsze u p.Ireny - było miło, ciepło i serdecznie. I jak zawsze przebojowo, pogodnie i refleksyjnie. Od „Gondolierów” poprzez „Beatlemanię" do „Nie mijaj życie me”. Widownia najwyraźniej złakniona takich klimatów i zachwycona, czego wyrazem standing ovation i kilka bisów, jako ostatni „What a wonderfull world”. Pani Ireno, jeszcze raz bardzo dziękuję za piękny wieczór.

13 marca 2009 18:06 | Bozenki

Bozenki dziękują za życzenia


13 marca 2009 16:22 | Małgorzata

Dzisiaj chyba tak pusto, bo wielu w drodze do Warszawy albo już na miejscu.
Przyłączam się do życzeń imieninowych, a tym co dzisiaj na koncercie życzę dobrej zabawy.
Miłego wieczoru.

13 marca 2009 15:33 |

Wszystkim Krysiom i Bożenkom, wielu pięknych chwil z Irenką.

13 marca 2009 13:16 | 13 piątek

Wszystkim Krysiom i Bożenom samych pieknych dni z Ireną Jarocką w tle.

Swiętujmy dziś.

12 marca 2009 19:38 |

kinga lat 10

a ta julcia co ma dwa lata nie spiewa czasami ytej piosenki morze zna tekst