Intencją Księgi Gości jest wyrażenie szacunku dla Ireny Jarockiej, upamiętnienie zarówno jej dorobku artystycznego jak i osobowości artystki. Osoby pragnące zamieścić swoje wspomnienia związane z artystką, wypowiedzieć się na temat portalu lub wyrazić szacunek dla Ireny Jarockiej za całokształt jej dorobku, prosimy o przesłanie tekstu na: Jarocka@gmail.com.
Uzupełniamy stale materiały z życia Ireny na portalu IrenaJarocka.pl.
Brakujące materiały lub korekty prosimy o przesyłanie na Jarocka@gmail.com
13 października 2014 00:35 | zDrugiejStronyLustra
Cholipeć ! Czyli... gdybym była Michałem....
Z natury jestem dosyć optymistycznie nastawioną do życia istotą. Więc myślałam, że ta wielka fala miłości, która rozlała się po Polsce po śmierci Ireny obejmie także i tych pseudo fanów, którzy zdają się mieć ilość neuronów tak ograniczoną, że w ogóle nie wiedzą co robią. No ale życie pokazało, że to był właśnie tylko optymizm. Wprawdzie pseudo fanów można policzyć na palcach jednej ręki, ale niestety są bardzo hałaśliwi, kwiczą i kwiczą w tym internecie !
Bardzo mi się podobało, jak tworzyły się konta, grupy, radia na FB poświęcone Irenie. Nawet przez chwilę miałam ochotę się zapisać do jednej grupy. Ale nie zapisałam się. Bo ja w ogóle nie lubię się gdziekolwiek zapisywać. Może to wiek ? Kiedyś owszem, zapisywałam się. Byłam na przykład zuchem. Ale kiedy na pierwszym biwaku starsi harcerze wyżarli całą grochówkę, połknęli wszystkie kiełbaski z rożna i wróciłam do domu głodna, zła i przemoczona do suchej nitki, bo oczywiście lało jak z cebra, to się wypisałam. Później jeszcze kilkakrotnie się jeszcze zapisywałam w różne miejsca, ale szybko się wypisywałam, bo jakoś instynktu stada nie posiadam.
Ale na te konta zaglądałam, owszem, nawet dosyć często. Tylko że dosyć szybko poczułam się trochę dziwnie. "Dziwnie" to jest dobre słowo - poczułam się zdziwiona i zaskoczona. Otóż okazało się że jedną z tych grup całkowicie wzięły we władanie dwie gwiazdy. Które to gwiazdy mianowały swojego szambelana, który z kolei postarał się o liczną świtę. Gwiazdy obwołały się największymi na świecie przyjaciółkami Ireny, absolutnymi autorytetami na temat absolutnie każdego szczegółu z życia Ireny, a szczególnie z jej życia prywatnego.
I czegóż my tu nie mieliśmy ? Drobiazgowe analizy każdego westchnienia, każdej zmiany nastroju przy takiej to a takiej okazji, poparte oczywiście wspomnieniami solidnymi jak beton i których w żadnym wypadku nie da się udowodnić, ponieważ potwierdzić mogłaby je jedynie sama Irena.
W takiej to sytuacji ogólnej mobilizacji tych kilku osób wokół życia prywatnego Ireny, lubowania się w oczernianiu jej męża, jej związku, a nawet bezmyśnych i okrutnych komentarzy na temat jej postawy wobec choroby, pomyślałam sobie, co bym zrobiła gdybym była Michałem ?
Nie musiałam się długo namyślać. O ile wiem, mieszanie się do życia prywatnego obcych ludzi jest zabronione. Zabronione jest pomawianie, oczernianie, wymyślanie faktów i wypowiedzi podawanych za prawdziwe. A skoro jest zabronione, to również karalne, prawda ?
No więc gdybym była Michałem, to zwróciłabym się do mojego adwokata o napisanie takiej mniej więcej skargi do sądu :
W związku z popełnieniem przestępstwa ściganego z oskarżenia prywatnego, na podstawie artykułów 488§1 i 212§1 kodeksu karnego, proszę o zabezpieczenie dowodów elektronicznych znajdujących się w posiadaniu firmy Facebook, w postaci zapisów na koncie internetowym "XXX" przez użytkowników X, Y ,Z, których wydruki załączam.
Proszę o zabezpieczenie danych logowania na konto, z podaniem numeru IP komputera, danych osobowych posiadacza konta i zarejestrowanych użytkowników. Proszę o ustalenie adresu zamieszkania tych osób, które są sprawcami popełnionego na moją szkodę przestępstwa.
Osoby te dopuściły się wielokrotnie, w wymienionym serwisie internetowym, czynu odpowiadającego znamionom ustawowym przestępstwa zniewagi oraz pomówienia, przez wprowadzanie i opublikowanie na łamach tego serwisu kłamliwych tekstów dotyczących mojej osoby a także osoby mojej zmarłej małżonki. Wszystkie pomówienia nie są oparte na żadnych prawdziwych faktach, znieważają mnie i moją rodzinę a także podważają zaufanie opinii publicznej niezbędne do ochrony dobrego imienia mojej zmarłej małżonki.
Itd, itd....
No i wtedy policja zabezpieczy a sąd osądzi. I koniec, kropka !
Niedopuszczalnym jest, żeby osoby naprawdę zainteresowane karierą artystyczną Ireny i jej wyjątkową osobowością, były narażone na czytanie bzdur wyssanych z palca nie wiadomo dlaczego. Jako jedna z tych osób i wieloletnia przyjaciółka Ireny i Michała, absolutnie sobie tego nie życzę ! A swoją drogą, to, proszę pseudo fanów, macie dziwne pojęcie o przyjaźni, rozgłaszając pseudo fakty szkalujące Irenę i jej związek !
Cholipeć, wściekłam się, ale czasami trzeba !
PS : dla tych, którzy nie wiedzą co to jest "cholipeć" - to bynajmniej nie żadne egzotyczne zwierzę lecz wymyślone przez Irenę "przekleństwo", jedyne jakiego używała. Bo wszelkie grubiaństwo było jej naprawdę obce.
Bardzo mi się podobało, jak tworzyły się konta, grupy, radia na FB poświęcone Irenie. Nawet przez chwilę miałam ochotę się zapisać do jednej grupy. Ale nie zapisałam się. Bo ja w ogóle nie lubię się gdziekolwiek zapisywać. Może to wiek ? Kiedyś owszem, zapisywałam się. Byłam na przykład zuchem. Ale kiedy na pierwszym biwaku starsi harcerze wyżarli całą grochówkę, połknęli wszystkie kiełbaski z rożna i wróciłam do domu głodna, zła i przemoczona do suchej nitki, bo oczywiście lało jak z cebra, to się wypisałam. Później jeszcze kilkakrotnie się jeszcze zapisywałam w różne miejsca, ale szybko się wypisywałam, bo jakoś instynktu stada nie posiadam.
Ale na te konta zaglądałam, owszem, nawet dosyć często. Tylko że dosyć szybko poczułam się trochę dziwnie. "Dziwnie" to jest dobre słowo - poczułam się zdziwiona i zaskoczona. Otóż okazało się że jedną z tych grup całkowicie wzięły we władanie dwie gwiazdy. Które to gwiazdy mianowały swojego szambelana, który z kolei postarał się o liczną świtę. Gwiazdy obwołały się największymi na świecie przyjaciółkami Ireny, absolutnymi autorytetami na temat absolutnie każdego szczegółu z życia Ireny, a szczególnie z jej życia prywatnego.
I czegóż my tu nie mieliśmy ? Drobiazgowe analizy każdego westchnienia, każdej zmiany nastroju przy takiej to a takiej okazji, poparte oczywiście wspomnieniami solidnymi jak beton i których w żadnym wypadku nie da się udowodnić, ponieważ potwierdzić mogłaby je jedynie sama Irena.
W takiej to sytuacji ogólnej mobilizacji tych kilku osób wokół życia prywatnego Ireny, lubowania się w oczernianiu jej męża, jej związku, a nawet bezmyśnych i okrutnych komentarzy na temat jej postawy wobec choroby, pomyślałam sobie, co bym zrobiła gdybym była Michałem ?
Nie musiałam się długo namyślać. O ile wiem, mieszanie się do życia prywatnego obcych ludzi jest zabronione. Zabronione jest pomawianie, oczernianie, wymyślanie faktów i wypowiedzi podawanych za prawdziwe. A skoro jest zabronione, to również karalne, prawda ?
No więc gdybym była Michałem, to zwróciłabym się do mojego adwokata o napisanie takiej mniej więcej skargi do sądu :
W związku z popełnieniem przestępstwa ściganego z oskarżenia prywatnego, na podstawie artykułów 488§1 i 212§1 kodeksu karnego, proszę o zabezpieczenie dowodów elektronicznych znajdujących się w posiadaniu firmy Facebook, w postaci zapisów na koncie internetowym "XXX" przez użytkowników X, Y ,Z, których wydruki załączam.
Proszę o zabezpieczenie danych logowania na konto, z podaniem numeru IP komputera, danych osobowych posiadacza konta i zarejestrowanych użytkowników. Proszę o ustalenie adresu zamieszkania tych osób, które są sprawcami popełnionego na moją szkodę przestępstwa.
Osoby te dopuściły się wielokrotnie, w wymienionym serwisie internetowym, czynu odpowiadającego znamionom ustawowym przestępstwa zniewagi oraz pomówienia, przez wprowadzanie i opublikowanie na łamach tego serwisu kłamliwych tekstów dotyczących mojej osoby a także osoby mojej zmarłej małżonki. Wszystkie pomówienia nie są oparte na żadnych prawdziwych faktach, znieważają mnie i moją rodzinę a także podważają zaufanie opinii publicznej niezbędne do ochrony dobrego imienia mojej zmarłej małżonki.
Itd, itd....
No i wtedy policja zabezpieczy a sąd osądzi. I koniec, kropka !
Niedopuszczalnym jest, żeby osoby naprawdę zainteresowane karierą artystyczną Ireny i jej wyjątkową osobowością, były narażone na czytanie bzdur wyssanych z palca nie wiadomo dlaczego. Jako jedna z tych osób i wieloletnia przyjaciółka Ireny i Michała, absolutnie sobie tego nie życzę ! A swoją drogą, to, proszę pseudo fanów, macie dziwne pojęcie o przyjaźni, rozgłaszając pseudo fakty szkalujące Irenę i jej związek !
Cholipeć, wściekłam się, ale czasami trzeba !
PS : dla tych, którzy nie wiedzą co to jest "cholipeć" - to bynajmniej nie żadne egzotyczne zwierzę lecz wymyślone przez Irenę "przekleństwo", jedyne jakiego używała. Bo wszelkie grubiaństwo było jej naprawdę obce.
12 października 2014 18:22 | łucja
Dawno mnie tu nie było.Dużo jest fajnych zdjęć i wspomnień o Irence i koncercie ku Jej pamięci .Myślę że żaden koncert nie dorówna tym z Jej udziałem i trzeba się cieszyc że wciąż coś się dzieje...
Fakt że Takich Fanów jak miała i ma Irenka nie ma nikt na świecie.Pozdrawia wszystkich Kawiarenkowiczów
Łucja
Fakt że Takich Fanów jak miała i ma Irenka nie ma nikt na świecie.Pozdrawia wszystkich Kawiarenkowiczów
Łucja
8 października 2014 14:48 | Renata Chraniuk
Moje refleksje po obejrzeniu wywiadu dla TV Górczewska i po przeczytaniu biografii Ireny Jarockiej.
Życie Ireny Jarockiej - gwiazdy polskiej estrady początkowo nie bylo usłane rożami. Jak pisała w swej biografii, Jej dzieciństwo było trudne. Pochodziła z biednej rodziny, która czasami ciężko wiązała koniec z końcem. Jednak Pan Bóg przygotował Jej piękne, fascynujące życie. Spotkała w życiu człowieka, który dał Jej to, o czym marzyła: wygodny dom, dziecko, pewien luksus, do którego zawsze tęskniła podczas wizyt w Polsce. Cieszyła się ze wspólnych wyjazdów z mężem, podczas których zwiedzała świat. Kochała życie i brała je "całymi garściami", jak to wspomina w swych wywiadach. Dodatkowo otrzymała wielki talent wokalny i niepowtarzalną urodę.
Jednak Bóg postawił przed nią trudne zadanie, a zarazem piękną misję, której każdy może Jej pozazdrościć. Z jednej strony własna rodzina, którą założyła, a zdrugiej kariera, misja śpiewania.
Często poświęcała swe życie rodzinne, ale w imię czego? Czy tylko realizacji własnych marzeń? Myślę, że również w imię wyższych idei. Świadczą o tym tłumy sympatyków, wielbicieli w serca których Irena Jarocka wpisała się na stałe. Nie jedna rodzina, nie jednej gwiazdy rozpadła sie z powodu kariery zawodowej. A jednak mimo czasami trudnych chwil rozłąki, częstych wyjazdów, kryzysów małżeństwo Ireny i Michała przetrwało i to dozgonnie. I to jest piękne, gdy mąż trwa do śmierci przy żonie wspierając Ją w najtrudniejszych chwilach, gdy mówi o Niej same ciepłe słowa płynące wprost z serca. Irena u boku męża czuła się bezpiecznie, bo w każdej sytuacji, nawet bolesnej mogła na Niego liczyć. Życie małżeńskie nie jest łatwe. Trudy wychowania dziecka, czasami różnorodność charakterów, dom, praca. Często ciężko to wszystko pogodzić. Na pewno każde małżeństwo przeżywa swoje wzloty i upadki, ale tam gdzie jest miłość, gdzie Bóg jest postawiony na pierwszym miejscu, wtedy wszystko jest na właściwym miejscu i to przetrwa najgorsze burze. Wiemy przecież, jakie trudy przechodziła Irena. Czasami u boku męża musiała pozostawić małe dziecko, aby móc realizować swoje marzenia. Pan Michał zajmował się Moniką, jak wzorowy ojciec i z utęsknieniem czekał na żonę powracającą z tras koncertowych. Myślę, że to był sprawdzian ich miłości. Po śmierci Ireny córka Monika napisała na FB taką wiadomość "Mama odeszła bez bólu, tata cały czas był przy niej". Chyba każdy chciałby mieć taką śmierć świadomą u boku kochanej osoby.
Irena Jarocka była światową piosenkarką najwyższej klasy. Piękna uroda, anielski głos, a do tego pokora, czułe i dobre serce. Ja osobiście nie potrafię w obecnych czasach wskazać drugiej takiej sławnej osoby. Dlatego cenię ją jako gwiazdę, ale i jako dobrego człowieka. Kariera, sława to nie wszystko. Najważniejszy jest człowiek i to, jakim on jest dla innych. Myślę, że dlatego Pan Michał bardzo cierpi z powodu Jej odejścia i dba o tworzenie właściwego wizerunku jego rodziny i małżeństwa. Każdemu małżeństwo możnaby życzyć takiej pięknej miłości, która przetrwa do śmierci.
Oglądając ten wywiad czuję tęsknotę Pana Michała za żoną. Powracają mu z pamięci same piękne, radosne chwile, które przeżyli razem.Stara się zakryć tę pustkę realizując się w pracy zawodowej. Jeżeli ktoś naprawdę kogoś kocha, to cieżko mu otrzeć łzy i uniknąć cierpienia. Wspomnienia powodują ból w Jego sercu. Powinni wszyscy to zrozumieć i nie przysparzać dodatkowych krytyk i niewłaściwego oceniania na stronach internetowych. Starszemu człowiekowi należy się szacunek. Życie małżeńskie, rodzinne to jest intymność i nikt nie powinien wchodzić w nie z "brudnymi butami", siać intrygi i zamęt. Niech każdy dba o własny wizerunek rodziny i małżeństwa. Zacznijmy siebie zmieniać na lepsze, a zrozumiemy swoje błędy. Miłość , pokora, pojednanie, przebaczenie to furtka do budowy lepszego jutra i właściwego oceniania innych.
Ja osobiście jestem bardzo wdzięczna Pani Irenie za ogromny dorobek muzyczny, który zostawiła i który trafia do mego serca. Jej przepiękne piosenki umilają moje życie. Rozweselają często smutne chwile. Dzięki modlitwie za Irenę poznałam niektóre Jej przyjaciółki Anię T i Danusię I, które bardzo polubiłam, szanuję i za którymi tęsknię, które stały się również moimi przyjaciółkami.
Pani Ireno będę zawsze pamiętać w modlitwie i na zawsze pozostanie Pani w moim sercu.
Pozdrowienia dla Pana Michała, Jego rodziny i Wszystkich fanów.
Renata Chraniuk
Jednak Bóg postawił przed nią trudne zadanie, a zarazem piękną misję, której każdy może Jej pozazdrościć. Z jednej strony własna rodzina, którą założyła, a zdrugiej kariera, misja śpiewania.
Często poświęcała swe życie rodzinne, ale w imię czego? Czy tylko realizacji własnych marzeń? Myślę, że również w imię wyższych idei. Świadczą o tym tłumy sympatyków, wielbicieli w serca których Irena Jarocka wpisała się na stałe. Nie jedna rodzina, nie jednej gwiazdy rozpadła sie z powodu kariery zawodowej. A jednak mimo czasami trudnych chwil rozłąki, częstych wyjazdów, kryzysów małżeństwo Ireny i Michała przetrwało i to dozgonnie. I to jest piękne, gdy mąż trwa do śmierci przy żonie wspierając Ją w najtrudniejszych chwilach, gdy mówi o Niej same ciepłe słowa płynące wprost z serca. Irena u boku męża czuła się bezpiecznie, bo w każdej sytuacji, nawet bolesnej mogła na Niego liczyć. Życie małżeńskie nie jest łatwe. Trudy wychowania dziecka, czasami różnorodność charakterów, dom, praca. Często ciężko to wszystko pogodzić. Na pewno każde małżeństwo przeżywa swoje wzloty i upadki, ale tam gdzie jest miłość, gdzie Bóg jest postawiony na pierwszym miejscu, wtedy wszystko jest na właściwym miejscu i to przetrwa najgorsze burze. Wiemy przecież, jakie trudy przechodziła Irena. Czasami u boku męża musiała pozostawić małe dziecko, aby móc realizować swoje marzenia. Pan Michał zajmował się Moniką, jak wzorowy ojciec i z utęsknieniem czekał na żonę powracającą z tras koncertowych. Myślę, że to był sprawdzian ich miłości. Po śmierci Ireny córka Monika napisała na FB taką wiadomość "Mama odeszła bez bólu, tata cały czas był przy niej". Chyba każdy chciałby mieć taką śmierć świadomą u boku kochanej osoby.
Irena Jarocka była światową piosenkarką najwyższej klasy. Piękna uroda, anielski głos, a do tego pokora, czułe i dobre serce. Ja osobiście nie potrafię w obecnych czasach wskazać drugiej takiej sławnej osoby. Dlatego cenię ją jako gwiazdę, ale i jako dobrego człowieka. Kariera, sława to nie wszystko. Najważniejszy jest człowiek i to, jakim on jest dla innych. Myślę, że dlatego Pan Michał bardzo cierpi z powodu Jej odejścia i dba o tworzenie właściwego wizerunku jego rodziny i małżeństwa. Każdemu małżeństwo możnaby życzyć takiej pięknej miłości, która przetrwa do śmierci.
Oglądając ten wywiad czuję tęsknotę Pana Michała za żoną. Powracają mu z pamięci same piękne, radosne chwile, które przeżyli razem.Stara się zakryć tę pustkę realizując się w pracy zawodowej. Jeżeli ktoś naprawdę kogoś kocha, to cieżko mu otrzeć łzy i uniknąć cierpienia. Wspomnienia powodują ból w Jego sercu. Powinni wszyscy to zrozumieć i nie przysparzać dodatkowych krytyk i niewłaściwego oceniania na stronach internetowych. Starszemu człowiekowi należy się szacunek. Życie małżeńskie, rodzinne to jest intymność i nikt nie powinien wchodzić w nie z "brudnymi butami", siać intrygi i zamęt. Niech każdy dba o własny wizerunek rodziny i małżeństwa. Zacznijmy siebie zmieniać na lepsze, a zrozumiemy swoje błędy. Miłość , pokora, pojednanie, przebaczenie to furtka do budowy lepszego jutra i właściwego oceniania innych.
Ja osobiście jestem bardzo wdzięczna Pani Irenie za ogromny dorobek muzyczny, który zostawiła i który trafia do mego serca. Jej przepiękne piosenki umilają moje życie. Rozweselają często smutne chwile. Dzięki modlitwie za Irenę poznałam niektóre Jej przyjaciółki Anię T i Danusię I, które bardzo polubiłam, szanuję i za którymi tęsknię, które stały się również moimi przyjaciółkami.
Pani Ireno będę zawsze pamiętać w modlitwie i na zawsze pozostanie Pani w moim sercu.
Pozdrowienia dla Pana Michała, Jego rodziny i Wszystkich fanów.
Renata Chraniuk
8 października 2014 01:27 | Anna Maria
Do końca Ją umiłował
Dostałam kiedyś list od Ireny. Napisała mi opowieść, którą tu przywołuję:
Po cichej uliczce wielkiego miasta szedł sobie drobny staruszek, powłócząc
nogami w jesienne popołudnie. Zeschłe liście przypominały mu przeszłe lato.
Przed sobą miał długą, samotną noc w oczekiwaniu na kolejny czerwiec.
Aż nagle w stercie liści w pobliżu sierocińca, mała kartka papieru zwabiła
jego wzrok. Zatrzymał się, więc i podniósł ją trzęsącymi się dłońmi. Czytając
dziecinne literki, starzec wybuchnął płaczem, bo słowa paliły jego wnętrze
niczym piętno.
"Kimkolwiek jest ten, kto to znalazł, niech wie, że go kocham.
Kimkolwiek jest ten, kto to znalazł, niech wie, że go potrzebuję!”
Oczy staruszka spoczęły na budynku sierocińca i dostrzegły małą dziewczynkę z
nosem smętnie przyklejonym do szyby. I wiedział już, że wreszcie znalazł przyjaciółkę,
więc pomachał do niej i posłał jej jasny uśmiech. Oboje wiedzieli też, że spędzą zimę
razem, naśmiewając się z deszczu. Spędzili zimę, śmiejąc się z niepogody, rozmawiając
przez płot i obsypując się drobnymi podarkami, które dla siebie zrobili. Staruszek rzeźbił
dla niej przepiękne zabawki, dziewczynka zaś rysowała mu obrazki, na których piękne panie
spacerowały w słońcu i zieleni drzew, i oboje dużo się śmiali. Lecz dnia pierwszego
czerwca dziewczynka podbiegła do płotu, by pokazać starcowi swój nowy rysunek,
a jego tam nie było. Przeczuwała jakoś, że on już nie wróci, pobiegła, więc do pokoju,
wzięła kredki i papier i napisała...
"Kimkolwiek jest ten, kto to znalazł, niech wie, że go kocham.
Kimkolwiek jest ten, kto to znalazł, niech wie, że go potrzebuję!"
Przypomniał mi się ten list, kiedy dziś w jesienne popołudnie maszerowałam ścieżką
nad kanałem, też usłaną zeschłymi liśćmi, po raz kolejny słuchając wywiadu z Panem.
Pierwsza lekcja, płynąca z Pana wywiadu, to szczęście.
Druga lekcja, to prawda.
Trzecia lekcja, to miłość.
„Miłość dała mi klucz do mojego życia” – te słowa przewijały się często w moich
rozmowach z Ireną.
Panie Michale, proszę dalej mówić sobie, że Irena poszła na zakupy.
Pozdrawiam serdecznie.
Po cichej uliczce wielkiego miasta szedł sobie drobny staruszek, powłócząc
nogami w jesienne popołudnie. Zeschłe liście przypominały mu przeszłe lato.
Przed sobą miał długą, samotną noc w oczekiwaniu na kolejny czerwiec.
Aż nagle w stercie liści w pobliżu sierocińca, mała kartka papieru zwabiła
jego wzrok. Zatrzymał się, więc i podniósł ją trzęsącymi się dłońmi. Czytając
dziecinne literki, starzec wybuchnął płaczem, bo słowa paliły jego wnętrze
niczym piętno.
"Kimkolwiek jest ten, kto to znalazł, niech wie, że go kocham.
Kimkolwiek jest ten, kto to znalazł, niech wie, że go potrzebuję!”
Oczy staruszka spoczęły na budynku sierocińca i dostrzegły małą dziewczynkę z
nosem smętnie przyklejonym do szyby. I wiedział już, że wreszcie znalazł przyjaciółkę,
więc pomachał do niej i posłał jej jasny uśmiech. Oboje wiedzieli też, że spędzą zimę
razem, naśmiewając się z deszczu. Spędzili zimę, śmiejąc się z niepogody, rozmawiając
przez płot i obsypując się drobnymi podarkami, które dla siebie zrobili. Staruszek rzeźbił
dla niej przepiękne zabawki, dziewczynka zaś rysowała mu obrazki, na których piękne panie
spacerowały w słońcu i zieleni drzew, i oboje dużo się śmiali. Lecz dnia pierwszego
czerwca dziewczynka podbiegła do płotu, by pokazać starcowi swój nowy rysunek,
a jego tam nie było. Przeczuwała jakoś, że on już nie wróci, pobiegła, więc do pokoju,
wzięła kredki i papier i napisała...
"Kimkolwiek jest ten, kto to znalazł, niech wie, że go kocham.
Kimkolwiek jest ten, kto to znalazł, niech wie, że go potrzebuję!"
Przypomniał mi się ten list, kiedy dziś w jesienne popołudnie maszerowałam ścieżką
nad kanałem, też usłaną zeschłymi liśćmi, po raz kolejny słuchając wywiadu z Panem.
Pierwsza lekcja, płynąca z Pana wywiadu, to szczęście.
Druga lekcja, to prawda.
Trzecia lekcja, to miłość.
„Miłość dała mi klucz do mojego życia” – te słowa przewijały się często w moich
rozmowach z Ireną.
Panie Michale, proszę dalej mówić sobie, że Irena poszła na zakupy.
Pozdrawiam serdecznie.
7 października 2014 01:40 | Edyta Warszawska
Poryczałam się jak zwykle
"No tak... naprawdę tak napisałam: "Poryczałam się jak zwykle". Ale to prawda. Irena zawsze mówiła do mnie" Ty też jesteś taka płaczka".
Wywiad bardzo mnie wzruszył i cieszę się, że będę mogła go oglądać już bez limitu. Dziękuję, że odkryłeś dla mnie/dla nas Michale ten piękny cytat, którym kierowała się Irena:
"Wszyscy, którzy są szczęśliwi, nie zawsze muszą mieć wszystko co najlepsze; ale próbują, ze wszystkiego, co spotkają na swojej drodze, zrobić najlepsze."
Rozglądam się zawsze za chusteczkami wielkości prześcieradła gdy mówisz o ostatnich chwilach Waszej miłości. O przytulaniu, niezliczonych pocałunkach. O tym, że Irena potrafiła wyłączyć ból tak jak niepotrzebne urządzenie. Tak jak możemy wyłączyć całą iluzję, wycofując pokładaną w niej wiarę.
Irena powiedziała mi kiedyś "Edytko, musisz zmienić nastawienie" i te słowa, ta wiara w nie, wprowadzenie ich w życie naprawdę zmieniły mój rozkład jazdy. To już nie są ekspresowe, zatłoczone, wiecznie spóźnione pociągi. Nadeszło ukojenie, a z nim pewność, że jestem na dobrej drodze. Przegadałyśmy wiele godzin na temat miłości i wybaczania. Gdzieś się pogubiłam, a Ona odnalazła we mnie to co przygasało. Co zaskakujące dla mnie samej, dziś inaczej patrzę na teksty, które dla Ireny napisałam. Fragmenty napisane pod wpływem natchnienia kiedyś sprawiały mi wielką radość, dziś chylę głowę i dziękuję za nie. Zastanawiam się... kto wie, czy gdyby nie myśl, że piszę dla Ireny, w ogóle by się zdarzyły? Na ile Ona pomogła mi swoją energią?
Kiedyś napisałeś Michale tu w KG, że piosenka "Przepraszam cię" to rozmowa ja z Ja. Gdy to przeczytałam, poprosiłam Cię o wyjaśnienie, bo nie rozumiałam tego. Droga, którą zaczęłam iść dzięki Irenie doprowadziła mnie dziś do punktu, w którym dokładnie rozumiem co miałeś na myśli.
Dziękuję Wam za Waszą piękną miłość i za to czego dzięki Wam doświadczyłam."
Wywiad bardzo mnie wzruszył i cieszę się, że będę mogła go oglądać już bez limitu. Dziękuję, że odkryłeś dla mnie/dla nas Michale ten piękny cytat, którym kierowała się Irena:
"Wszyscy, którzy są szczęśliwi, nie zawsze muszą mieć wszystko co najlepsze; ale próbują, ze wszystkiego, co spotkają na swojej drodze, zrobić najlepsze."
Rozglądam się zawsze za chusteczkami wielkości prześcieradła gdy mówisz o ostatnich chwilach Waszej miłości. O przytulaniu, niezliczonych pocałunkach. O tym, że Irena potrafiła wyłączyć ból tak jak niepotrzebne urządzenie. Tak jak możemy wyłączyć całą iluzję, wycofując pokładaną w niej wiarę.
Irena powiedziała mi kiedyś "Edytko, musisz zmienić nastawienie" i te słowa, ta wiara w nie, wprowadzenie ich w życie naprawdę zmieniły mój rozkład jazdy. To już nie są ekspresowe, zatłoczone, wiecznie spóźnione pociągi. Nadeszło ukojenie, a z nim pewność, że jestem na dobrej drodze. Przegadałyśmy wiele godzin na temat miłości i wybaczania. Gdzieś się pogubiłam, a Ona odnalazła we mnie to co przygasało. Co zaskakujące dla mnie samej, dziś inaczej patrzę na teksty, które dla Ireny napisałam. Fragmenty napisane pod wpływem natchnienia kiedyś sprawiały mi wielką radość, dziś chylę głowę i dziękuję za nie. Zastanawiam się... kto wie, czy gdyby nie myśl, że piszę dla Ireny, w ogóle by się zdarzyły? Na ile Ona pomogła mi swoją energią?
Kiedyś napisałeś Michale tu w KG, że piosenka "Przepraszam cię" to rozmowa ja z Ja. Gdy to przeczytałam, poprosiłam Cię o wyjaśnienie, bo nie rozumiałam tego. Droga, którą zaczęłam iść dzięki Irenie doprowadziła mnie dziś do punktu, w którym dokładnie rozumiem co miałeś na myśli.
Dziękuję Wam za Waszą piękną miłość i za to czego dzięki Wam doświadczyłam."
5 października 2014 23:02 | Michał Sobolewski
Wywiad dla TV Górczewska
Otrzymałem wiele emaili z zapytaniem gdzie można zobaczyć mój wywiad udzielony dla TV Górczewska.
Również od zaprzyjaźnionych fanów otrzymałem przekazane mi wrażenia po obejrzeniu tego wywiadu.
“Poryczałam się jak zwykle, ten wywiad jest piękny i prawdziwy.”
“Piękny jest ten wywiad, bardzo wzruszyły mnie słowa Pana Michała o Irenie, która była bardzo uduchowioną osobą i pogodzoną ze swoją śmiercią.”
“Po obejrzeniu tego wywiadu miałam dreszcze i wypieki na twarzy. Osoby życzliwe przyjmą ten wywiad z należytym zrozumieniem, a nieżyczliwi, jak wiesz, przyczepią się do każdego szczegółu i będą w sobie dalej celebrować nienawiść. Taka natura ludzka.”
Wywiad ten jest dostępny na:
[www.irenajarocka.pl]
Dziennikarka prowadząca wywiad wspomina trzy programy stanowiące kontekst tego spotkania:
Irena Jarocka - Srebrne Jabłka "PANI" 2008
[www.youtube.com]
I. Jarocka, M. Ostrowska, K. Chrzanowska: Do czego jesteśmy zdolni dla miłości? “[www.youtube.com]”
“Taka miłość się nie zdarza”
[player.pl]
Również od zaprzyjaźnionych fanów otrzymałem przekazane mi wrażenia po obejrzeniu tego wywiadu.
“Poryczałam się jak zwykle, ten wywiad jest piękny i prawdziwy.”
“Piękny jest ten wywiad, bardzo wzruszyły mnie słowa Pana Michała o Irenie, która była bardzo uduchowioną osobą i pogodzoną ze swoją śmiercią.”
“Po obejrzeniu tego wywiadu miałam dreszcze i wypieki na twarzy. Osoby życzliwe przyjmą ten wywiad z należytym zrozumieniem, a nieżyczliwi, jak wiesz, przyczepią się do każdego szczegółu i będą w sobie dalej celebrować nienawiść. Taka natura ludzka.”
Wywiad ten jest dostępny na:
[www.irenajarocka.pl]
Dziennikarka prowadząca wywiad wspomina trzy programy stanowiące kontekst tego spotkania:
Irena Jarocka - Srebrne Jabłka "PANI" 2008
[www.youtube.com]
I. Jarocka, M. Ostrowska, K. Chrzanowska: Do czego jesteśmy zdolni dla miłości? “[www.youtube.com]”
“Taka miłość się nie zdarza”
[player.pl]
28 września 2014 17:04 | oriana379
Muzyczna prezentacja siły pozytywnego myślenia
28 września 2014 05:53 | Балкантон – ВТА 10321
Various – Импулси
A1 –Кшиштоф Кравчик* Как Премина Денят
A2 –Анна Янтар* Винаги Някъде Някой Чака
A3 –Халина Фрацковиак* Ти Си Закъснял Дъжд
A4 –Чеслав Ниемен* Спомен
A5 –Алибабки* Ти Си Прекрасна
B1 –Червените Китари* Без Отдих
B2 –2+1* Пътуващ Театър
B3 –Луцина Овшинска* Така Събирам Света
B4 –Марила Родович* Синг, Синг
B5 –Ирена Яроцка* Сто Години Чакам Твоето Писмо
B6 –Алиция Майевска* Играчът На Билярд
[www.discogs.com]-Импулси/release/5616078
A2 –Анна Янтар* Винаги Някъде Някой Чака
A3 –Халина Фрацковиак* Ти Си Закъснял Дъжд
A4 –Чеслав Ниемен* Спомен
A5 –Алибабки* Ти Си Прекрасна
B1 –Червените Китари* Без Отдих
B2 –2+1* Пътуващ Театър
B3 –Луцина Овшинска* Така Събирам Света
B4 –Марила Родович* Синг, Синг
B5 –Ирена Яроцка* Сто Години Чакам Твоето Писмо
B6 –Алиция Майевска* Играчът На Билярд
[www.discogs.com]-Импулси/release/5616078
27 września 2014 21:49 | Ula G.
Nadzieja zawiera w sobie światło mocniejsze od ciemności, jakie panuje w naszych sercach. JP II
Witam najserdeczniej ze słonecznego, choć już pachnącego jesienią Rzeszowa. Niestety, ale z różnych względów nie mogłam uczestniczyć w ostatnich ważnych wydarzeniach związanych z moją ukochaną Gwiazdą, którą była i na zawsze pozostanie Pani Irena. Żałuję, że mieszkam na południu kraju, skąd daleko i do stolicy, a tym bardziej nad morze. Ze zdjęć i relacji osób, które uczestniczyły we wspomnieniowym koncercie pt.- "By coś zostało z tych dni" (to moja ulubiona piosenka) w Sopocie wiem, że było to przepiękne i bardzo wzruszające wydarzenie, które przybliżyło i przypomniało Osobę oraz cudowne piosenki Pani Ireny. Bardzo żałuję, że nie mogłam uczestniczyć w tym wielkim, nie tylko dla fanów Irenki, święcie. Ogromnie smucą, drażnią i irytują mnie wpisy krytykujące każde wydarzenie, którego celem jest upamiętnienie naszej Gwiazdy. Uderza to również bezpośrednio we mnie, gdyż uważam się za fankę Irenki i wstyd mi za te wpisy, których autorami są osoby podające się także za fanów Naszej Gwiazdy. Może oni coś zorganizują, wykorzystując swoją energię i czas nie na pisanie bzdur, tylko na jakieś konkretne działanie.
Cieszą mnie natomiast cykliczne konkursy piosenek Pani Ireny w Białołęckim Domu Kultury. Kolejne już pokolenia słuchają, podziwiają i śpiewają piosenki naszej Gwiazdy. Wiem, że dorobek artystyczny Pani Ireny jest tak przeogromny i bogaty, że na pewno wystarczy go dla wielu jeszcze pokoleń, które docenią wartość tych utworów, ich mądre, niebanalne słowa, piękną muzykę, podziwiać będą cudowną interpretację, płynące wprost z serca Artystki strofy i dźwięki.
Z powodu choroby (przeziębienie, chrypka), mam więcej czasu, więc z dużym rozrzewnieniem oglądam zdjęcia, zgromadzone przez lata programy, koncerty telewizyjne i plenerowe Irenki. Dzielę się z Wami pięknym i wymownym zdjęciem z koncertu w Nowym Targu z 22 sierpnia 2010r, w którym miałam szczęście uczestniczyć dzięki Danusi, która bardzo mobilizowała mnie do wyjazdu na ten niezapomniany koncert. Przesyłam Wam Irenkowe światło i nadzieję!

Cieszą mnie natomiast cykliczne konkursy piosenek Pani Ireny w Białołęckim Domu Kultury. Kolejne już pokolenia słuchają, podziwiają i śpiewają piosenki naszej Gwiazdy. Wiem, że dorobek artystyczny Pani Ireny jest tak przeogromny i bogaty, że na pewno wystarczy go dla wielu jeszcze pokoleń, które docenią wartość tych utworów, ich mądre, niebanalne słowa, piękną muzykę, podziwiać będą cudowną interpretację, płynące wprost z serca Artystki strofy i dźwięki.
Z powodu choroby (przeziębienie, chrypka), mam więcej czasu, więc z dużym rozrzewnieniem oglądam zdjęcia, zgromadzone przez lata programy, koncerty telewizyjne i plenerowe Irenki. Dzielę się z Wami pięknym i wymownym zdjęciem z koncertu w Nowym Targu z 22 sierpnia 2010r, w którym miałam szczęście uczestniczyć dzięki Danusi, która bardzo mobilizowała mnie do wyjazdu na ten niezapomniany koncert. Przesyłam Wam Irenkowe światło i nadzieję!
25 września 2014 06:13 | TVP
Irena Jarocka w piosenkach i we wspomnieniach
24 września 2014 14:17 | Greta
Szanowny Panie Michale
Jestem rodowitą gdańszczanką, choć obecnie mieszkam w Malmo. Byłam na koncercie w Sopocie i stanowił on bardzo miłe zakończenie mojego urlopu w Polsce.
Bawiłam się doskonale, podobnie jak mój mąż, który jest Szwedem i piosenek Ireny Jarockiej w ogóle nie znał i moja 14-letnia córka. Co tu się mogło nie podobać? Koncert był bezpretensjonalny i radosny. Nawet pogoda dopisała.
Jeśli fani narzekają to chyba tylko z powodu żalu, że to nie ich ukochana Gwiazda te piosenki wykonywała… Cóż, na taki żal nie ma lekarstwa ale nie powinni go uzewnętrzniać atakując organizatorów, którym raczej należałoby pogratulować i życzyć dalszych równie udanych imprez.
Pozdrawiam,
Bawiłam się doskonale, podobnie jak mój mąż, który jest Szwedem i piosenek Ireny Jarockiej w ogóle nie znał i moja 14-letnia córka. Co tu się mogło nie podobać? Koncert był bezpretensjonalny i radosny. Nawet pogoda dopisała.
Jeśli fani narzekają to chyba tylko z powodu żalu, że to nie ich ukochana Gwiazda te piosenki wykonywała… Cóż, na taki żal nie ma lekarstwa ale nie powinni go uzewnętrzniać atakując organizatorów, którym raczej należałoby pogratulować i życzyć dalszych równie udanych imprez.
Pozdrawiam,
23 września 2014 09:25 | Konrad
Wspaniale
Dawno temu miałem okazję być na koncercie Pani Ireny, który wspominam bardzo dobrze. Od początku znakomita atmosfera, powiew świeżości, komfort i lekkość. Kiedy tylko Pani Irena zagościła na scenie cały tłum zaczął głośno krzyczeć. Wszyscy bawiliśmy się przy jej utworach genialnie. Po koncercie mieliśmy okazję nawet spotkać Panią Irenę w sklepie, gdyż zaopatrywaliśmy się przed podróżą powrotną. Wspaniały wyjazd.
Pozdrawiam wszystkich fanów!
Grzegorz
Pozdrawiam wszystkich fanów!
Grzegorz
22 września 2014 01:13 | Joanna z Warszawy
21 września 2014 roku u Ireny na Starych Powązkach w Warszawie.
Minęło 32 miesiące od pamiętnego 21 stycznia 2012 roku a w Katakumbach u Naszej Ireny nie brakuje dowodów pamięci.
Oto kilka zdjęć :
Powązki 21.09.2014 r
Irenko pamiętamy i tęsknimy.
Żyjesz w naszych sercach
Oto kilka zdjęć :






Powązki 21.09.2014 r
Irenko pamiętamy i tęsknimy.
Żyjesz w naszych sercach
22 września 2014 01:07 | Michał Sobolewski
W sprawie koncertu w Sopocie
Trzy tygodnie temu miałem zaszczyt być gościem zaproszonym na koncerty w Sopocie i Warszawie. By wziąć w nich udział zatrzymałem się w drodze do Pekinu, gdzie byłem zaproszony na konferencję i cykl wykładów. Chcę zaznaczyć, że własna praca naukowo-badawcza pochłania mi 14-16 godzin na dobę i wobec tego nie mam możliwości zajmować się organizacją imprez rozrywkowych czy upamiętniających Irenę. Noszę Ją w sercu zawsze i wszędzie - to mi wystarczy.
Po powrocie doszły do mnie informacje nt. niezadowolenia niektórych fanów i pretensje czego nie zrobiono, co należało zrobić, itd. Jak się ma fundusze to można organizować to, co by się chciało - “cuda”. Tutaj kłania się Irena:
Wszyscy, którzy są szczęśliwi, nie zawsze muszą mieć wszystko co najlepsze; ale próbują, ze wszystkiego, co spotkają na swojej drodze, zrobić najlepsze.
Dlatego wszystkim organizatorom serdecznie podziękowałem w Księdze Gości za ich wysiłki i bezinteresowną działalność na rzecz Ireny, gdyż zrobili najlepiej to, co można było zrobić i wielka chwała im za to. Reżyser realizował wizję podkreślającą więzi Ireny z Sopotem i Wybrzeżem oraz jej działalność artystyczną związaną z tym regionem. Ten kontekst był najistotniejszy dla władz Sopotu. Sam koncert trwał dwie i pół godziny przy półtora tysięcznej, fantastycznie bawiącej się publiczności. To mówi samo za siebie! [Zobacz w Galerii głównych bohaterów tego koncertu]
Jeśli ktoś nie bierze pod uwagę realiów, kosztów organizacji takich imprez w Sopocie czy Warszawie i trudów związanych z pozyskaniem funduszy, a jedynie arogancko krytykuje, jest co najmniej osobą niemyślącą i niepoważną.
Jeszcze słowo w kwestii pinów budzącej tak żywe emocje.
Było 100 okolicznościowych pinów i ponad 1500 widzów. Piny zaprojektowała Monika a ja przywiozłem je ze Stanów. Rozdzielanie ich według jakichkolwiek preferencji czy listy zasług fanów było nierealne. W takich sytuacjach obowiązuje jedyna słuszna reguła - kto pierwszy ten lepszy. Piny nie były dla fanów, były dla uczestników koncertu w Sopocie w ogóle.
Gdy przydzielone dla mnie piny się skończyły i podeszła do mnie nieznana mi osoba, pytając czy może dostać pin, oddałem ostatni przypięty do mojej marynarki. Fakt, że ktoś się ucieszył z tego pinu jest dla mnie ważniejszy niż moja własna radość z jego posiadania. Czyż nie tak postąpiłaby Irena? Czy takie zachowanie nie powinno być zasadą wiernych fanów Ireny?
Na koniec, jako że jestem z powrotem w Stanach, podsumuję jeszcze całą sprawę po amerykańsku: nikt z tych krytykujących nie kupił biletu, nie finansował w żadnym stopniu działalności organizatorów, jak też ich podatki nie były użyte na organizację. Zatem nie mają żadnego prawa rozliczać krytycznie nikogo, bo nie ma z czego - ich kasy nie było i nic dla nich nie było obiecane.
Nawet jeśli nie wszystko wypadło idealnie, organizatorzy z pewnością sami zauważyli, co można by było zrobić lepiej, co poprawić. Uczymy się przecież przez całe życie. Rzeczowe uwagi są zawsze pożądane ale małostkowe i złośliwe krytykanctwo nikomu nie dodaje skrzydeł ani zapału do dalszych działań.
Po powrocie doszły do mnie informacje nt. niezadowolenia niektórych fanów i pretensje czego nie zrobiono, co należało zrobić, itd. Jak się ma fundusze to można organizować to, co by się chciało - “cuda”. Tutaj kłania się Irena:
Wszyscy, którzy są szczęśliwi, nie zawsze muszą mieć wszystko co najlepsze; ale próbują, ze wszystkiego, co spotkają na swojej drodze, zrobić najlepsze.
Dlatego wszystkim organizatorom serdecznie podziękowałem w Księdze Gości za ich wysiłki i bezinteresowną działalność na rzecz Ireny, gdyż zrobili najlepiej to, co można było zrobić i wielka chwała im za to. Reżyser realizował wizję podkreślającą więzi Ireny z Sopotem i Wybrzeżem oraz jej działalność artystyczną związaną z tym regionem. Ten kontekst był najistotniejszy dla władz Sopotu. Sam koncert trwał dwie i pół godziny przy półtora tysięcznej, fantastycznie bawiącej się publiczności. To mówi samo za siebie! [Zobacz w Galerii głównych bohaterów tego koncertu]
Jeśli ktoś nie bierze pod uwagę realiów, kosztów organizacji takich imprez w Sopocie czy Warszawie i trudów związanych z pozyskaniem funduszy, a jedynie arogancko krytykuje, jest co najmniej osobą niemyślącą i niepoważną.
Jeszcze słowo w kwestii pinów budzącej tak żywe emocje.
Było 100 okolicznościowych pinów i ponad 1500 widzów. Piny zaprojektowała Monika a ja przywiozłem je ze Stanów. Rozdzielanie ich według jakichkolwiek preferencji czy listy zasług fanów było nierealne. W takich sytuacjach obowiązuje jedyna słuszna reguła - kto pierwszy ten lepszy. Piny nie były dla fanów, były dla uczestników koncertu w Sopocie w ogóle.
Gdy przydzielone dla mnie piny się skończyły i podeszła do mnie nieznana mi osoba, pytając czy może dostać pin, oddałem ostatni przypięty do mojej marynarki. Fakt, że ktoś się ucieszył z tego pinu jest dla mnie ważniejszy niż moja własna radość z jego posiadania. Czyż nie tak postąpiłaby Irena? Czy takie zachowanie nie powinno być zasadą wiernych fanów Ireny?
Na koniec, jako że jestem z powrotem w Stanach, podsumuję jeszcze całą sprawę po amerykańsku: nikt z tych krytykujących nie kupił biletu, nie finansował w żadnym stopniu działalności organizatorów, jak też ich podatki nie były użyte na organizację. Zatem nie mają żadnego prawa rozliczać krytycznie nikogo, bo nie ma z czego - ich kasy nie było i nic dla nich nie było obiecane.
Nawet jeśli nie wszystko wypadło idealnie, organizatorzy z pewnością sami zauważyli, co można by było zrobić lepiej, co poprawić. Uczymy się przecież przez całe życie. Rzeczowe uwagi są zawsze pożądane ale małostkowe i złośliwe krytykanctwo nikomu nie dodaje skrzydeł ani zapału do dalszych działań.
21 września 2014 22:23 | miastokultury.pl
"By coś zostało z tych dni" - koncert wspomnień Ireny Jarockiej
miastokultury.pl: By coś zostało z tych dni - koncert wspomnień Ireny Jarockiej
Zobacz w Galerii głównych bohaterów tego koncertu
20 września 2014 19:30 | Zespół Artystyczny Marynarki Wojennej
Uwaga! na horyzoncie “FLOTYLLA”
5 września 2014 15:36 | miastokultury.pl
Małe rzeczy i wielka miłość
Małe rzeczy i wielka miłość. Michał Sobolewski opowiada o życiu z Ireną Jarocką
[trojmiasto.miastokultury.pl]
[trojmiasto.miastokultury.pl]
5 września 2014 08:02 | zbigniew miotłowski
Bezdennie wrażliwa dusza i wręcz niepojęta SKROMNOŚĆ!
Tak ...
Mam fajne wspomnienia z imprez z Ireną.
Bezdennie wrażliwa dusza i wręcz niepojęta SKROMNOŚĆ!
Nie znam nikogo kto tak samowolnie omijał status gwiazdy.
Mile zapamiętanym zdarzeniem był koncert w Klubie Garnizonowym w Helu, kiedy przyjechała jako laureatka prosto z Opola z "Gondolierami z nad Wisły”. O tym, że mam prowadzić tę imprezę dowiedziałem się parę godzin wcześniej - tyle bym mógł dojechać do Gdyni. A w latach 70-tych nie było dużego wyboru dojazdu. Zapakowano nas na jakiś kuter MW i fru morskimi węzełkami na cypel. A tam, cisza ... (nie, nie było wtedy telefonów komórkowych :-(). Po 15 min. po nabrzeżu "tupczą chłopcy" z MarWoj - oddział prowadzony przez fizis Mariana Kociniaka, takiego partnera Kobuszewskiego (też jak Irena i Jan skromnego człowieka). Od jowialnego dowódcy dowiedzieliśmy się, że samochód się zepsuł. Oddział bierze Panie i sprzęt na ręce, a panowie na piechotę maszerują do Klubu (to był jednak kawałek drogi). Prawie niepojęte, ze w Garnizonie Hel nie było sprawnego pojazdu. Widać w latach 70-tych było wszystko możliwe. Irena bez grymasu, a nawet z uśmiechem zrezygnowała z transportu Marynarki Wojennej i dołączyła do facetów :-). Tuptaliśmy radośnie i zdrowo!
Z pewnością Irena więcej wiedziała o imprezie, co i jak, dla kogo... Ja dowiedziałem się "na miejscu”. Okazało się, że była to impreza dla bonzów tamtych czasów, chyba z Jaroszewiczem na czele, przebywających na półwyspie - to była długa lista "gości PRL" (osobisty twardy dysk wymaga dobrego odświeżenia :-)).
Irena bardzo rozważnie i uważnie dobierała repertuar.
Bardzo mi tym pomogła, że impreza pojechała OK!!!
Super!
Aż bonzowie podziękowali!
Delikatna, subtelna, SKROMNA BABA - skruszyła taki BETON!!!!!!
Och - to są miłe wspomnienia...
Pozdrawiam,
zbig
Mam fajne wspomnienia z imprez z Ireną.
Bezdennie wrażliwa dusza i wręcz niepojęta SKROMNOŚĆ!
Nie znam nikogo kto tak samowolnie omijał status gwiazdy.
Mile zapamiętanym zdarzeniem był koncert w Klubie Garnizonowym w Helu, kiedy przyjechała jako laureatka prosto z Opola z "Gondolierami z nad Wisły”. O tym, że mam prowadzić tę imprezę dowiedziałem się parę godzin wcześniej - tyle bym mógł dojechać do Gdyni. A w latach 70-tych nie było dużego wyboru dojazdu. Zapakowano nas na jakiś kuter MW i fru morskimi węzełkami na cypel. A tam, cisza ... (nie, nie było wtedy telefonów komórkowych :-(). Po 15 min. po nabrzeżu "tupczą chłopcy" z MarWoj - oddział prowadzony przez fizis Mariana Kociniaka, takiego partnera Kobuszewskiego (też jak Irena i Jan skromnego człowieka). Od jowialnego dowódcy dowiedzieliśmy się, że samochód się zepsuł. Oddział bierze Panie i sprzęt na ręce, a panowie na piechotę maszerują do Klubu (to był jednak kawałek drogi). Prawie niepojęte, ze w Garnizonie Hel nie było sprawnego pojazdu. Widać w latach 70-tych było wszystko możliwe. Irena bez grymasu, a nawet z uśmiechem zrezygnowała z transportu Marynarki Wojennej i dołączyła do facetów :-). Tuptaliśmy radośnie i zdrowo!
Z pewnością Irena więcej wiedziała o imprezie, co i jak, dla kogo... Ja dowiedziałem się "na miejscu”. Okazało się, że była to impreza dla bonzów tamtych czasów, chyba z Jaroszewiczem na czele, przebywających na półwyspie - to była długa lista "gości PRL" (osobisty twardy dysk wymaga dobrego odświeżenia :-)).
Irena bardzo rozważnie i uważnie dobierała repertuar.
Bardzo mi tym pomogła, że impreza pojechała OK!!!
Super!
Aż bonzowie podziękowali!
Delikatna, subtelna, SKROMNA BABA - skruszyła taki BETON!!!!!!
Och - to są miłe wspomnienia...
Pozdrawiam,
zbig
4 września 2014 00:12 | MiastoKultury.pl - Muzyka
Irena Jarocka wraca na Wybrzeże. Czy Muszla Koncertowa w Sopocie otrzyma jej imię?
[trojmiasto.miastokultury.pl]
Zobacz fotorelację z koncertu ["By coś zostało z tych dni, czyli Irena Jarocka w piosenkach i we wspomnieniach" ]
3 września 2014 23:52 | Michał Sobolewski
Podziękowania za koncert „Bądź mym Aniołem”
W niedzielę 31 sierpnia br. odbył się w Warszawie, w Białołęckim Ośrodku Kultury, przepiękny urodzinowy koncert piosenek Ireny Jarockiej zatytułowany „Bądź mym Aniołem”.
Pragnę serdecznie podziękować inicjatorom i organizatorom koncertu – w szczególności Pani Marioli Rabczon – Mazowieckiej Prezesowi Towarzystwa Przyjaciół Warszawy Oddział Białołęka oraz Panu Krzysztofowi Mikołajewskiemu Dyrektorowi Białołęckiego Ośrodka Kultury za ich ogromne zaangażowanie i wkład pracy w to przedsięwzięcie.
Wyrazy uznania i wdzięczności kieruję także do całego grona wykonawców: wspaniałej mezzosopranistki Pani Anny Marii Adamiak za wzruszającą interpretację piosenek Ireny oraz utalentowanych uczestników warsztatów i laureatów konkursu „Akademia Piosenki Ireny Jarockiej 2014”- Karoliny Węglarz, Mateusza Eid i Natalii Ogórek, życząc im równocześnie wielu dalszych wokalnych sukcesów.
Chciałbym również podziękować Panu Tomaszowi Betce za nastrojową oprawę muzyczną oraz Panu Pawłowi Świętoreckiemu za pełne uroku i humoru poprowadzenie koncertu.
Panu Wojciechowi Ożarkowi i Agencji Studio Reklamy dziękuję za zapewnienie efektownej oprawy graficznej - plakatów i zaproszeń.
Jestem przekonany, że nie tylko mnie ale całej zgromadzonej publiczności dostarczyli Państwo wielu pięknych przeżyć, a samą Irenę z pewnością taki prezent urodzinowy niezmiernie by zachwycił.
Z wyrazami szacunku,
Michał Sobolewski

["Bądź mym Aniołem"]
Pragnę serdecznie podziękować inicjatorom i organizatorom koncertu – w szczególności Pani Marioli Rabczon – Mazowieckiej Prezesowi Towarzystwa Przyjaciół Warszawy Oddział Białołęka oraz Panu Krzysztofowi Mikołajewskiemu Dyrektorowi Białołęckiego Ośrodka Kultury za ich ogromne zaangażowanie i wkład pracy w to przedsięwzięcie.
Wyrazy uznania i wdzięczności kieruję także do całego grona wykonawców: wspaniałej mezzosopranistki Pani Anny Marii Adamiak za wzruszającą interpretację piosenek Ireny oraz utalentowanych uczestników warsztatów i laureatów konkursu „Akademia Piosenki Ireny Jarockiej 2014”- Karoliny Węglarz, Mateusza Eid i Natalii Ogórek, życząc im równocześnie wielu dalszych wokalnych sukcesów.
Chciałbym również podziękować Panu Tomaszowi Betce za nastrojową oprawę muzyczną oraz Panu Pawłowi Świętoreckiemu za pełne uroku i humoru poprowadzenie koncertu.
Panu Wojciechowi Ożarkowi i Agencji Studio Reklamy dziękuję za zapewnienie efektownej oprawy graficznej - plakatów i zaproszeń.
Jestem przekonany, że nie tylko mnie ale całej zgromadzonej publiczności dostarczyli Państwo wielu pięknych przeżyć, a samą Irenę z pewnością taki prezent urodzinowy niezmiernie by zachwycił.
Z wyrazami szacunku,
Michał Sobolewski

["Bądź mym Aniołem"]
3 września 2014 09:02 | ms
Do Pana Prezydenta i Urzędu Miasta Sopot
Pragnę niniejszym złożyć serdeczne podziękowania władzom miasta Sopotu za zaangażowanie w organizację i promocję koncertu „By coś zostało z tych dni, czyli piosenki Ireny Jarockiej”, który odbył się w sobotę 30 sierpnia br. w Muszli Koncertowej przy sopockim molo.
Szczególne wyrazy wdzięczności kieruję do Pana Prezydenta Jacka Karnowskiego za objęcie patronatem tego wydarzenia oraz uświetnienie go osobistą obecnością.
Dziękuję również Pani Wiceprezydent Joannie Cichockiej - Gula, Pani Naczelnik Wydziału Kultury Weronice Krzyżanowskiej - Balita, Pani Justynie Mazur z Wydziału Promocji Urzędu Miasta za ich pracę, czas i wysiłek włożone w przygotowanie tego pięknego koncertu.
Taka forma upamiętnienia Ireny na Jej ukochanym Wybrzeżu była dla mnie osobiście niezwykłym przeżyciem a mam nadzieję, że również dostarczyła wielu wzruszeń Jej wiernej publiczności i licznym sympatykom.
Raz jeszcze z głębi serca dziękuję i gratuluję udanego przedsięwzięcia.
Z wyrazami szacunku,
Michał Sobolewski

Szczególne wyrazy wdzięczności kieruję do Pana Prezydenta Jacka Karnowskiego za objęcie patronatem tego wydarzenia oraz uświetnienie go osobistą obecnością.
Dziękuję również Pani Wiceprezydent Joannie Cichockiej - Gula, Pani Naczelnik Wydziału Kultury Weronice Krzyżanowskiej - Balita, Pani Justynie Mazur z Wydziału Promocji Urzędu Miasta za ich pracę, czas i wysiłek włożone w przygotowanie tego pięknego koncertu.
Taka forma upamiętnienia Ireny na Jej ukochanym Wybrzeżu była dla mnie osobiście niezwykłym przeżyciem a mam nadzieję, że również dostarczyła wielu wzruszeń Jej wiernej publiczności i licznym sympatykom.
Raz jeszcze z głębi serca dziękuję i gratuluję udanego przedsięwzięcia.
Z wyrazami szacunku,
Michał Sobolewski

3 września 2014 09:01 | ms
Szanowni Państwo!
Drodzy Przyjaciele i Fani Ireny Jarockiej!
Chciałbym tą drogą wyrazić moją ogromną wdzięczność tym wszystkim, którzy przyczynili się do zrealizowania i sukcesu przedsięwzięcia, jakim było zorganizowanie koncertu „By coś zostało z tych dni, czyli piosenki Ireny Jarockiej” w minioną sobotę w Muszli Koncertowej w Sopocie.
Szczególnie gorące podziękowania kieruję do pomysłodawców i organizatorów koncertu, którymi obok Urzędu Miasta Sopot byli:
- Młodzieżowy Dom Kultury w Sopocie – przy wielkim zaangażowaniu Pani Dyrektor Hanny Orlickiej oraz Pań Edyty Dawidowskiej i Joanny Gutowskiej;
- Kąpielisko Morskie Sopot – z nieocenioną aktywnością Panów Marcina Kulwasa i Dariusza Garczyńskiego;
- Fundacja „Sopockie Korzenie”, której pragnę przekazać moje bardzo osobiste i pełne wzruszenia podziękowania, zwłaszcza dla Pana Wojciecha Korzeniewskiego, Ireny i mojego długoletniego, oddanego przyjaciela. Dziękuję również Pani Katarzynie Habeckiej – rzecznikowi prasowemu Fundacji oraz wszystkim współpracownikom, których poświęcenie i zapał doprowadziły do sfinalizowania pomysłu koncertu.
W tym miejscu muszę także wspomnieć o bezcennym zaangażowaniu Fanów Ireny, zwłaszcza Pań Lidii Czerniak, Danuty Ignatowskiej, Grażyny Haluch, Mirosławy Stańczak i Anny Dul. Drogie Panie, żadne słowa wdzięczności nie będą wystarczające za Wasz trud i serce!
Dziękuję również wszystkim firmom i instytucjom, które bezinteresownie wsparły tę inicjatywę i okazaną pomocą przyczyniły się do jej realizacji, w szczególności: Panu Wojciechowi Ożarkowi ze Studia Reklamy za projekt plakatów i zaproszeń, Panu Witkowi Nowakowi z firmy „Witograf” za wydrukowanie powyższych, Morskiemu Ośrodkowi Sportu i Rekreacji za wsparcie logistyczne oraz hotelowi Sheraton, w tym Panu Karolowi Brześkiewiczowi, za udostępnienie tarasu na potrzeby imprezy. Pani Anecie Lehmann i Panu Jerzemu Witkowi dziękuję za wspaniały serwis zdjęciowy i fotoreportaż z całego wydarzenia. Natomiast Seniorom z Domu Opieki Społecznej, wdzięczni jesteśmy wszyscy za pyszne wypieki w Kawiarence. Ukłony dla Pani Dyrektor Agnieszki Cysewskiej oraz Pani Magdaleny Kowalczys.
Nie byłoby wszakże koncertu, gdyby nie wykonawcy! Ogromne brawa i podziękowania należą się każdemu z uczestników: Paniom Marii Wit, Bożenie Ditberner – Mikołajskiej, Annie Szatybełko oraz Panu Zenonowi Miluskiemu i grupie ATLAS za piękne interpretacje piosenek Ireny; Panu Tadeuszowi Dyszkiewiczowi za wyreżyserowanie i poprowadzenie koncertu oraz wszystkim młodym laureatom konkursu „Piosenki Ireny Jarockiej”, zorganizowanego przez sopocki MDK oraz „Odkrywamy Talenty na Pomorzu”, zorganizowanego przez Regionalne Stowarzyszenie Naukowo – Edukacyjne w Tczewie, przy wsparciu Pana Romana Liebrechta.
Młodym artystom gratuluję znakomitych występów a ich Rodzicom oraz instruktorom muzycznym życzę dalszych sukcesów w szlifowaniu tych jakże obiecujących talentów. Bardzo dziękuję Pani Lilianie Stopińskiej za przygotowanie młodzieży do występu w Sopocie. Przy okazji chcę też wyrazić uznanie dla obsługi technicznej Muszli Koncertowej, z ekipą akustyków na czele.
Na koniec, last but not least, serdecznie dziękuję zaproszonym gościom i przyjaciołom: Krystynie Rejnowicz, Hannie i Marianowi Zacharewiczom, Wojciechowi Korzeniewskiemu, Leszkowi Pękali i Henrykowi Jarockiemu za podzielenie się wzruszającymi wspomnieniami oraz przekazanie związanych z Ireną pamiątek.
Szanowni Państwo, raz jeszcze pragnę wyrazić mój szczery podziw i najgłębszą wdzięczność za tak fantastyczny wyraz pamięci i sympatii dla Ireny. Pozwolę sobie żywić nadzieję, że podobne koncerty na stałe wejdą do kalendarza sopockich imprez. Patrząc na Państwa bezprzykładne zaangażowanie, energię i skuteczność głęboko wierzę, że tak właśnie się stanie.
Z wyrazami szacunku,
Michał Sobolewski
Chciałbym tą drogą wyrazić moją ogromną wdzięczność tym wszystkim, którzy przyczynili się do zrealizowania i sukcesu przedsięwzięcia, jakim było zorganizowanie koncertu „By coś zostało z tych dni, czyli piosenki Ireny Jarockiej” w minioną sobotę w Muszli Koncertowej w Sopocie.
Szczególnie gorące podziękowania kieruję do pomysłodawców i organizatorów koncertu, którymi obok Urzędu Miasta Sopot byli:
- Młodzieżowy Dom Kultury w Sopocie – przy wielkim zaangażowaniu Pani Dyrektor Hanny Orlickiej oraz Pań Edyty Dawidowskiej i Joanny Gutowskiej;
- Kąpielisko Morskie Sopot – z nieocenioną aktywnością Panów Marcina Kulwasa i Dariusza Garczyńskiego;
- Fundacja „Sopockie Korzenie”, której pragnę przekazać moje bardzo osobiste i pełne wzruszenia podziękowania, zwłaszcza dla Pana Wojciecha Korzeniewskiego, Ireny i mojego długoletniego, oddanego przyjaciela. Dziękuję również Pani Katarzynie Habeckiej – rzecznikowi prasowemu Fundacji oraz wszystkim współpracownikom, których poświęcenie i zapał doprowadziły do sfinalizowania pomysłu koncertu.
W tym miejscu muszę także wspomnieć o bezcennym zaangażowaniu Fanów Ireny, zwłaszcza Pań Lidii Czerniak, Danuty Ignatowskiej, Grażyny Haluch, Mirosławy Stańczak i Anny Dul. Drogie Panie, żadne słowa wdzięczności nie będą wystarczające za Wasz trud i serce!
Dziękuję również wszystkim firmom i instytucjom, które bezinteresownie wsparły tę inicjatywę i okazaną pomocą przyczyniły się do jej realizacji, w szczególności: Panu Wojciechowi Ożarkowi ze Studia Reklamy za projekt plakatów i zaproszeń, Panu Witkowi Nowakowi z firmy „Witograf” za wydrukowanie powyższych, Morskiemu Ośrodkowi Sportu i Rekreacji za wsparcie logistyczne oraz hotelowi Sheraton, w tym Panu Karolowi Brześkiewiczowi, za udostępnienie tarasu na potrzeby imprezy. Pani Anecie Lehmann i Panu Jerzemu Witkowi dziękuję za wspaniały serwis zdjęciowy i fotoreportaż z całego wydarzenia. Natomiast Seniorom z Domu Opieki Społecznej, wdzięczni jesteśmy wszyscy za pyszne wypieki w Kawiarence. Ukłony dla Pani Dyrektor Agnieszki Cysewskiej oraz Pani Magdaleny Kowalczys.
Nie byłoby wszakże koncertu, gdyby nie wykonawcy! Ogromne brawa i podziękowania należą się każdemu z uczestników: Paniom Marii Wit, Bożenie Ditberner – Mikołajskiej, Annie Szatybełko oraz Panu Zenonowi Miluskiemu i grupie ATLAS za piękne interpretacje piosenek Ireny; Panu Tadeuszowi Dyszkiewiczowi za wyreżyserowanie i poprowadzenie koncertu oraz wszystkim młodym laureatom konkursu „Piosenki Ireny Jarockiej”, zorganizowanego przez sopocki MDK oraz „Odkrywamy Talenty na Pomorzu”, zorganizowanego przez Regionalne Stowarzyszenie Naukowo – Edukacyjne w Tczewie, przy wsparciu Pana Romana Liebrechta.
Młodym artystom gratuluję znakomitych występów a ich Rodzicom oraz instruktorom muzycznym życzę dalszych sukcesów w szlifowaniu tych jakże obiecujących talentów. Bardzo dziękuję Pani Lilianie Stopińskiej za przygotowanie młodzieży do występu w Sopocie. Przy okazji chcę też wyrazić uznanie dla obsługi technicznej Muszli Koncertowej, z ekipą akustyków na czele.
Na koniec, last but not least, serdecznie dziękuję zaproszonym gościom i przyjaciołom: Krystynie Rejnowicz, Hannie i Marianowi Zacharewiczom, Wojciechowi Korzeniewskiemu, Leszkowi Pękali i Henrykowi Jarockiemu za podzielenie się wzruszającymi wspomnieniami oraz przekazanie związanych z Ireną pamiątek.
Szanowni Państwo, raz jeszcze pragnę wyrazić mój szczery podziw i najgłębszą wdzięczność za tak fantastyczny wyraz pamięci i sympatii dla Ireny. Pozwolę sobie żywić nadzieję, że podobne koncerty na stałe wejdą do kalendarza sopockich imprez. Patrząc na Państwa bezprzykładne zaangażowanie, energię i skuteczność głęboko wierzę, że tak właśnie się stanie.
Z wyrazami szacunku,
Michał Sobolewski
3 września 2014 07:37 | Krzysztof
R.I.P.
czlowiek umiera 2 razy,
raz fizycznie
i 2 raz jak sie o nim zapomina
ale ty zawsze będziesz żyła
Krzysztof Koniec
KANADA
czlowiek umiera 2 razy,
raz fizycznie
i 2 raz jak sie o nim zapomina
ale ty zawsze będziesz żyła
Krzysztof Koniec
KANADA
2 września 2014 19:19 | Paweł Świętorecki
Nigdy nie poznałem Pani Ireny osobiście… ale kilka razy miałem możliwość podziwiania jej na koncertach. Zawsze ceniłem ją jako wspaniałą artystkę o pięknym głosie którego ciepła barwę jeszcze dziś słyszę w swojej głowie. Była, jest i będzie dla mnie prawdziwą ikona polskiej piosenki. Wielka Gwiazdą. W dniu 31.08.2014 w Białolęckim Ośrodku Kultury prowadziłem koncert poświęcony pamięci Ireny Jarockiej „Bądź mym aniołem” Pani Ireno… dla mnie zawsze pozostanie Pani takim muzycznym wielobarwnym motylem o anielskim głosie. Dziękuje Irenie Jarockiej za jej piosenki, Ani Marii Adamiak za cudowny śpiew, Tomaszowi Betce za piękną oprawę muzyczna koncertu i Michałowi Sobolewskiemu za spotkanie i wywiad. DZIĘKUJĘ!
Paweł Świętorecki
Paweł Świętorecki
2 września 2014 14:50 | Ola
Pozytywnie, bo jak inaczej :D
Nawet calkiem łatna ta strona i Pani Irena wygląda tak świeżo i rześko na tym zdjęciu profilowym, tak elegancko ale z kobieca lekkością :)
Pozdrawiam, właścicielka sklepu z legginsami i Pani słuchaczka
Pozdrawiam, właścicielka sklepu z legginsami i Pani słuchaczka
1 września 2014 11:27 | Kacper
Wspomienie koncertu
Pamiętam jej koncert w Krakowie. Subtelny, delikatny i pełen wzruszeń, byłem wtedy na rynku w Krakowie wspólnie z moją małżonką, która jest wielką fanką Ireny Jarockiej. Tego dnia nie zapomnę do końca życia, gdyż właśnie wtedy przy dźwiękach piosenek Pani Ireny oświadczyłem się mojej Basi. Duża grupa ludzi jak i sama artystka biła nam brawo. Czuliśmy się na prawdę świetnie. Do dziś słuchamy tego utworu przypominając sobie najlepsze lata.
Pozdrawiamy,
Basia i Kacper
Asport-Junior.pl
Pozdrawiamy,
Basia i Kacper
Asport-Junior.pl